Mam w domu chyba jakiś męski spisek :))) Właśnie odczuwam co to znaczy męska solidarność. Mr T i jego tata są ze sobą jak papużki nierozłączki. Serio!
Mr T nie jest w stanie wyjść na spacer bez taty, zjeść bez taty, umyć się bez taty, iść spać bez taty! A i zapomniałam dodać, że słowo "tata" jest słowem najczęściej wypowiadanym w naszym domu, nie przesadzę jak dodam, że dziennie tak ze sto razy pada ono z ust mr T. Szok! :) Tata choć z trudem ukrywa zachwyt, że taka solidna jest ta męska solidarność, to czasami ma dość, bo bez mr T u boku też nic zrobić nie może. I tak zastanawiam się z czego to wynika?
Czy to jakiś etap identyfikacji syna z płcią męską? Czy taki stęskniony był i jak ma tatę teraz dla siebie to czerpie na maksa. Ale to trwa ju z czwarty tydzień! Nie wiem nie mam pojęcia, więc może Wy macie jakiś pomysł? Może też u Was w domach się tak działo? Zwykle to za mamami płaczą dzieci a tu? Chyba nie powinnam się czuć winna, co?:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz