Mamine wywiady




Krótkie rozmowy z mami, tatusiami, dziadkami o tym jak radzą sobie z  życiowym wyzwaniem jakim jest wychowanie dzieci:) 

Może specjaliści też zechcą odpowiedzieć na kilka pytań nurtująch wielu rodziców? Czekam też na Wasze propozycje tematów, rozmówców:) Zaglądajcie tu!:)
=====================================



SPIS TREŚCI
Ula Kalata -  hodowca jeży

Dagmara Kaczmarek-Szałkow (dwa wywiady) - dziennikarka TVN24, mama Tosi
Joanna Węgrzynowska -  bliźniaczka

Beata Węgrzynowska - bliźniaczka

Karolina Borkowska - aktorka, właścicielka firmy PR-owej
Filip Frąckowiak - dziennikarz TVP INFO, tata Franka

Paulina Guzik - dziennikarka, autorka bloga, Mama Jasia
Marzena Sienkiewicz - pogodynka TVP, Mama Julki

 6.02.2012 r

Rodzinka z kolcami

Dziś o trochę innym świecie mamy :) ale tak bardzo podobnym do tego, który znacie drogie mamy... Przeczytajcie a zobaczycie. Poznajcie jeżową mamę Leelę a przede wszystkim niesamowitą osobę Ulę Kalatę, która o jeżowej rodzinie wie bardzo dużo i z niesamowitą pasją o jeżach potrafi opowiadać! 
fot. U.Kalata
Świat mamy: Skąd jeże w Twoim życiu? Jak to się stało, że masz taką jeżową rodzinkę? :)
fot.U.Kalata
Ula Kalata: Jeże w moim życiu? Z allegro! Trywialnie to brzmi, ale na allegro jest wszystko. Zobaczyłam kiedyś filmik z jeżem o białych kolcach, który wkładał sobie rolkę papieru toaletowego na łepek i latał tak po dywanie i tak się zakochałam w jeżach. Wtedy jeszcze nie było tych jeży w Polsce. Ale któregoś razu sprawdziłam na allegro i był! Jeden! Niedaleko mnie mieszkający. Cena zawrotna!!! Ale żeby spełnić marzenia warto się wykosztować :) I tak Stewie trafił w moje ręce.

Stewie wpadł w fazę gryzienia, a na wszystkich mądrych stronach hodowców, forach pisano, że jeże nie gryzą, albo że to bardzo rzadkie. A mój jeż regularnie mnie kąsał przy każdym wzięciu na ręce. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to przejdzie, że to pewnie przez wyrastające kolce, które strasznie drażnią skórę jeżowi, a także że to pewien etap poznawczy w życiu jeża. Więc kupiłam mu dziewczynę Leelę:) I? I jak ręką odjął! Stewie się uspokoił (bo akurat tak się złożyło, że kolce mu już wyrosły i obeznał się z moim zapachem:)).

Odczekaliśmy jakiś czas, by Leelka stała się dojrzałą panną i spróbowaliśmy ich połączyć. Ile było śmiechu, gdy mały Stewie uganiał się - wypisując serenady - za przynajmniej dwa razy większą samiczką :)))))))))) Na sukces nie liczyliśmy, bo tu kolejny raz fora podziałały na wyobraźnię, że rzadko się udaje, że często ciąża nie dochodzi do skutku, matka zżera swoje małe etc.
Świat mamy: Ale Wam udało się :) Na tych niesamowitych Twoich fotkach widać maleństwa jeżowe. Piękne. Powiedź proszę o tym ciężarnym okresie mamy jeżowej?
Ula Kalata: Ciąża jak przystało na jeża trwała 37 dni (norma to od 30 do 45 dni). Zaczęły się jej zaokrąglać boczki a w połowie ciąży, powiększyły jej się suteczki - zaczęły nawet wystawać sporo spod białego futerka.Ważyliśmy ją regularnie - z 485g przytyła do 595g. Początkowo zwinna i rozbiegana, wraz ze zwiększającym się brzuszkiem zaczęła polegiwać, wygrzewać się przy kaloryferze. W ostatnich dniach, przed rozwiązaniem, zaczęła całkowicie unikać ruchu, by na dwa dni przed porodem - gdy zaczęły się skurcze - ponownie biegać po pokoju! Jak szalona! Pomiędzy kolejnymi okrążeniami miała takie chwile zwolnienia, przysiadała, przymykała ślepka i "trawiła" skurcz.
fot.U.Kalata
 Świat mamy: Niesamowite! Jakie to są instynkty! Można powiedzieć, że jeże zachowują się jak ludzie. To niesamowite jak wszyscy instynktownie działamy... A byłaś przy jeżowym porodzie?
Ula Kalata: Rozwiązanie miało miejsce w naszykowanym pudełku po kozakach, wyłożonym szmatkami, z jednym małym wejściem. Urodziła gdy nas nie było w domu i tak jest do tej pory. Zawsze rodzi, gdy wychodzimy. Ostatnio wyszliśmy na 15 min i urodziła. Po dwóch dniach przenieśliśmy ją do terrarium również wymoszczonego szmatkami i tam zaczęły się codzienne obowiązki matki karmiącej.
fot.U.Kalata

fot.U.Kalata
Świat mamy: Jak jeżowa mama opiekuje się maleństwami?
Ula Kalata: Leelka jest oddaną matką. Karmi, pielęgnuje, broni, układa te małe jak zaczynają się rozłazić w gnieździe. Uwielbiam obserwować, gdy jak taka mała locha kładzie się na boku a małe jeżowe skwarki (nazwa wzięła się od ich piskania) wysysają mleko z niesamowitą zawziętością. Tak jak u ludzi... W pozycji brzuszek do brzuszka. Absolutnie kolce idą w odstawkę. Młode podchodzą i wykręcają się na kolce i leżąc na kolcach przystawiają się.  W kolejnych dniach zmienia się ilość czasu przebywania matki w gnieździe. Gdy młode śpią - najedzone brzuszki nie skwierczą - matka opuszcza gniazdo i idzie jeść, pić, tarzać się we wiórkach, wyciąga się wtedy na maxa i poleguje wystawiając różowe pośladki :))) Jak młode zaczynają skwierczeć ponownie, zbiera się i idzie do gniazda. Po dwóch tygodniach małe zaczynają więcej pełzać. Musi je wtedy zagarniać. Jak któryś wyjdzie z gniazda, to przenosi go w pysku, łapiąc delikatnie zębami - zazwyczaj w okolicach grzywki. 
Około 4 tygodnia młode otwierają oczy i wtedy zaczyna się jedna wielka impreza w terrarium :)))) Biegają za matką, poznają kołowrotek, liżą karmę matki, zapoznają się z wodą. na jedzeniu już nie spędzają za dużo czasu, głównie igraszki i spanie. Około 5 tygodnia zaczynają jeść suchą karmę. Początkowo twarda jest jak diabli - nie wiem czemu ale moje jeże nie chcą jeść mokrej karmy - ale z czasem małe ząbeczki radzą sobie z najtwardszymi kawałkami. Kołowrotek pracuje bez przerwy:)
fot.U.Kalata

fot.U.Kalata
Świat mamy: A czy małe jeże mają kolce?
Ula Kalata: Młode rodzą się z kolcami, tylko kolce są takie wiotkie, bo mokre zaraz po urodzeniu. Ale wystarczy z 15 minut na powietrzu by wysychając nabrały twardości, choć nie są to jeszcze takie kolce kolce. Od 3 dnia wyrastają kolejne igły między tymi pierwszymi i już nabierają pigmentu. Z każdym dniem kolce są twardsze i powoli pojawiają się mapy kolorów na grzbiecie jeża. Futerko rośnie później z pojedynczych włosków. Jeże rodzą się z rzęsami, wąsami i pazurkami też i robi im się porządne futerko. 
I tak gdy mija 6 tygodni.  Młode są gotowe pójść w świat. Rozpoczynają się szarże na mamę:) Potrafią się zmówić i gonić mamę tak, że musi upaść na bok i wtedy przysysają się do niej. Chociaż już zębate to ssą ile tylko jeszcze w niej będzie mleka! Wygląda to bardzo śmiesznie, bo Leelka to naprawdę duża jeżyca, a przy dzieciach zmienia się w taką pokorną mamę.

Świat mamy: Czy jeże można czegoś nauczyć, można je oswoić?
Ula Kalata: Jeże, które mam to jeże hodowlane. Mix dwóch gatunków występujących w środowisku naturalnym, ale ten  mix nigdy nie żył na wolności. Świetnie się nadają do życia w domu, o ile zapewni się im powierzchnię do biegania i dobre jedzenie - robale są do tego najlepsze! Za dnia głównie śpią, a w nocy impreza Mają genialną pamięć przestrzenną.

Można je oswoić. Niektóre biegają za właścicielem, wchodzą na kolana, żeby je gładzić po kolcach, chowają się w nogawkę, rękaw. 
Świat mamy: To niesamowite!
Ula Kalata: Przychodzą na karmienie robakami i potrafią jeść z widelca Dają się całować w pyszczek i masować po nosie. Niektóre lubią kąpiele, inne masowanie brzuszka. Są jeże  strachliwe, są jeże bojowe i są przytulanki. Jedne leniuszki inne urodzeni sprinterzy i eksploratorzy.
fot.U.Kalata

fot.U.Kalata

Świat mamy: A co Ty w jeżach lubisz najbardziej? Co w nich cenisz?
Ula Kalata:  Chyba te ciekawskie, ciągle wąchające wszystko nosy:) Czarne, różowe, w ciapki. Wąchają i wąchają, wznoszą się na przednich łapkach i wystawiają nosy jak anteny. I :lubię bardzo ich tupot. Tupot małych łapek. Gdy w nocy zaczynają tupać, zasypiam z uśmiechem na ustach :)))  Jak dla mnie są po prostu fantastyczne! A do tego od początku swojego istnienia występują w niezmienionej formie! 
Świat mamy: Dziękuję za rozmowę. Jestem zachwycona tym co o jeżach opowiedziałaś. Dziękuję za zdjęcia, którymi się z nami podzieliłaś.


 20.02.2012

"Chyba po to żyjemy by to przeżyć..."

Dagmara Kaczmarek - Szałkow o Tosi.

Jak zmieniło się życie i jak to jest być mamą :)? Zapraszam!

 Świat mamy: Twoja pierwsza myśl, kiedy już Ją - ten SKARB - zobaczyłaś?:) 
Dagmara i Tosia  :)
Dagmara Kaczmarek - Szałkow:  Jakie ma piękne, wielkie i bystre oczy! Płakałam ze szczęścia i powtarzałam: "w końcu jesteś z nami!". Mój mąż uchwycił na zdjęciu moment, kiedy położna podaje mi córeczkę i pierwszy raz spotykają nam się spojrzenia...jest kosmiczne, tyle emocji...
Świat mamy: Oj to niezwykła pamiątka! I zawieźli Was na salę i… Nagle wszyscy zajmują się sobą, innymi a Ty zostałaś sama… I….? Bo ja pamiętam, że nie czułam strachu ale patrzyłam na to maleństwo i bałam się podnieść, żeby nie zrobić krzywdy, bałam się przebrać pieluchę… No, taki mały koszmar! Lekcje ze szkoły rodzenia nagle gdzieś umknęły 
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Urodziłam wieczorem...Pierwsza noc...Mąż pisał do mnie ciągle smsy: "co robicie? co robi mała?" ;-) a ona ssała pierś i ciągle na mnie patrzyła tymi swoimi wielkimi granatowymi oczami...To był inny wymiar...Przez cała noc nawet nie pomyślałam o zmianie pieluchy ;-) Dopiero rano się ocknęłam...Minęła noc - trzeba by zmienić dziecku pieluchę! Ale jak? Nigdy wcześniej tego nie robiłam! Nikogo nie było obok, więc myślę, no cóż, muszę po prostu zmienić tę pieluchę. Trwało to pewnie z pół godziny, ale się udało! Pierwsza zmiana ubranka - przebieraliśmy ją we dwójkę z mężem, każdy jedną rączkę, nóżkę...Nie było łatwo, uznaliśmy, że te ubranka dla noworodków są niepraktyczne i nieprzystosowane!
Świat mamy:  Oj tak, to prawda! :) Dziś człowiek robi to wszystko z zamkniętymi oczami a te pierwsze dni to jakiś kosmos! :)))A w szpitalu, jak? Była pomoc w sensie w karmieniu, pokazywaniu co i jak? Czy instynktowne działanie? W wielu szpitalach ta opieka poporodowa, to duży problem. A człowiek zastanawia się nad każdą krostką, zamkniętym oczkiem itp. Była gotowość lekarzy do pomocy, do odp na każde pytanie? 
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Szpital - Karowa. Wspaniale. Trafiliśmy na cudowną położną - Sylwię. Była z nami przez cały poród i dwie godziny po porodzie. Dopingowała niesamowicie i wszystko pokazała. Karmiłam córeczkę, kiedy tylko znalazła się na moim brzuchu. Odwiedzała mnie także na sali poporodowej, mogłam o wszystko pytać i otrzymywałam pomoc. Dodam jeszcze, że według mnie najważniejsza podczas całego pobytu w szpitalu, porodu jest obecność męża. Dla tatusia to tez wielkie przeżycie, dla rodzącej kobiety najlepsze wsparcie. Tylko kochający mężczyzna wie, jak do nas trafić, gdy zwijamy się z bólu, mówimy, ze już nie damy rady i generalnie ...odchodzimy od zmysłów. On jest tym, który stoi na ziemi i zrobi dla nas wtedy absolutnie wszystko. A potrzeb jest wiele. Mój mąż był cały czas ze mną i wiem, że było mi to bardzo potrzebne. Są momenty, kiedy poza bólem pojawia sie strach, trzeba podejmować decyzje...Warto nie być w tym samej. Wartością jest też to, ze mężczyzna zobaczy, na własne oczy, wysiłek kobiety podczas porodu. 
  
Świat mamy:  Jak to przeczyta, to dopiero będzie dumny i szczęśliwy! :) Pierwsza noc w domu była przespana czy mąż, tata czuwał przy łóżeczku? :))) Ja pamiętam że byłam tak nakręcona, taka adrenalina we mnie była, że kilka nocy spać nie mogłam ale pierwszą noc w domu  - przespałam :))) Dziecko nie płakało a mąż czuwał, to on nie mógł spać:))) 
 Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Wróciliśmy do domu 23 grudnia wieczorem...Na choince paliły się lampki...Za każdym razem, jak o tym myślę, mam łzy w oczach...Usiedliśmy z małą pod choinką...Ja znowu płakałam ;-) i mówiłam do niej, że jest naszym najpiękniejszym prezentem...w nocy...rozmawialiśmy z mężem o tym, co przeżywamy...Córeczka pięknie przespała pierwszą noc w domu, i my mogliśmy odespać, ale zrywaliśmy się na równe nogi przy każdym najmniejszym kwilnięciu....Chaos zaczął się od rana ;-) Karmienie, pieluchy, przebieranie, wszędzie bałagan...Gdyby nie karmił mnie mąż, ja nic bym nie jadła. Nie miałam czasu!
Świat mamy: :))) Oj tak! A jak pierwsze wyjście, spacery, wizyta u lekarza?  Dla mnie było niesamowite to, że niby banalne czynności były niezłym wyzwaniem Zdążyłam ubrać mr T a tu kupa, a tu wycie, bo gorąco i jak wyszłam już - to miałam dość:)))))
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Uuuu pierwszy spacer - to było wyzwanie! Byłam cała spocona! Pchałam wózek i jednocześnie cały czas poprawiałam kocyk, żeby była dobrze przykryta ;-) Oczywiście nie zatrzymując wózka, żeby się nie obudziła ;-) A wyjście ze szpitala...? Dzidzia cała ubrana w pięć warstw, bo to zima...i ryk! nie możemy wyjść, trzeba ją rozebrać nakarmić...I dopiero cała procedura wyjścia - od nowa... Najpierw ubrać siebie czy dziecko? Ile pieluch, ubranek na zmianę wziąć? Jak przenieść z samochodu: dziecko w foteliku, wózek, torbę malej, własną torebkę...Kto wychodzi pierwszy, kto zamyka mieszkanie? Jedna wielka logistyka!
Ku naszemu zaskoczeniu wielkim sukcesem była za to pierwsza kąpiel! Tosi od razu się spodobało polewanie wodą, zero płaczu i tak już zostało.  Kąpie tata ;-)
Świat mamy Potem jak się to wspomina to wszystko, to jest tyle śmiechu, prawda? :) Właśnie, a teraz? Z każdym dniem jest łatwiej, czy każdy dzień to niespodzianki i nowe trudy? Kolki, płacz bez powodu, pokarm itd. 
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Pierwszy kryzys, to pierwszy ból brzuszka...Płacz,płacz,płacz, nie wiadomo co robić, co się dzieje, stres, zmęczenie i bezradność, telefony do mamy, sąsiadki, koleżanek...Ciężko...pewnie zjadłam coś czego maleńka nie mogła strawić...Pomocny okazał się spacer...Choć mocno padał śnieg....Ulga gdy w końcu zasnęła i następnego dnia było już lepiej ;-) Każdy dzień jest inny. już wiem, że lepiej nic nie planować ;-) bo pewnie się nie uda ;-)
Świat mamy :) Dokładnie!!! Jakie myśli krążą w głowie świeżo upieczonej mamy?
Dagmara Kaczmarek-Szałkow Jak teraz będzie wyglądało nasze życie? Kiedy się wyśpię? A jak to będzie, jak przyjdzie czas powrotu do pracy... ? Rozłąka z małą - na razie niewyobrażalne. Co teraz jest Tosi potrzebne, czy dobrze realizuję jej potrzeby? Ale także myśli o tym, co mogę a czego nie moge jeść skoro karmię piersią? Myśli o wielkiej odpowiedzialności, o nowym sensie życia, o nowej ja...
Świat mamy: Hmm.... Tak... Wszystko się zmienia... Ja kiedyś nie mogłam uwierzyć, że dziecko może tak zmieniać rodziców... A jednak to prawda.Totalne przewartościowanie życia. Co zmieniło się w myśleniu „mamy w ciąży” a” mamy, która już patrzy na małego Ktosia” ? 
Dagmara Kaczmarek-Szałkow Wszystko! Już prawie nie pamiętam, jak to jest być w ciąży ;-) Nagle stało się to takie odległe...Teraz jest inna rzeczywistość. Mamy dziecko, nasza nową małą rodzinę i wszystko jest temu podporządkowane, mała istotka weryfikuje wszystkie nasze plany ;-) W ciąży nie czułam się jeszcze mamą... Poczułam się dopiero, gdy wzięłam córeczkę na ręce i powiedziałam "jest mamusia" gdy płakała...Teraz zawsze tak do niej mówię, gdy się denerwuje ... i działa! 
Świat mamy: Jesteś człowiekiem newsów Brakuje ich? Brakuje tego ze co raz mniej czasu na TV, gazetę, na śledzenie tego co na świecie w polityce? 
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Tu nic się nie zmieniło...Od rana do wieczora u nas w domu leci tvn24. Karmienie w trakcie Faktów...nie potrafię się oderwać od newsów. Śledzę wszystko, co się dzieje. Komentarzy i dodatkowych informacji dostarcza mi mąż, który także pracuje w mediach. Na czytanie prasy faktycznie jest mniej czasu. Kiedy mała w końcu zaśnie, trzeba podgonić domowe sprawy. Jednak mam nadzieję, że jeszcze za kilka tygodni, przy jeszcze lepszej logistyce ;-) będzie i czas na gazety i książki. Choć na te o rozwoju dzieci znajduję czas ;-) 
  
Świat mamy: Myślisz już o tym co za kilka miesięcy, że praca, że opiekunka, albo żłobek, że ja to wszystko pogodzić, co robić?
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Z wielką przyjemnością wrócę do pracy, którą uwielbiam! Jednak myśl o żłobku, opiekunce ... na razie mnie odstrasza. Nie potrafię sobie jeszcze dziś wyobrazić tej rozłąki z dzieckiem...Trudny temat...Ale mam jeszcze chwilę na to...
Świat mamy: Na koniec pytanie, na które odpowiedź sprawia mi dużą trudność: jak to jest być mamą?:)
Dagmara Kaczmarek-Szałkow:Cudownie! Są trudy, ograniczenia, poświęcenie...Ale chyba po to żyjemy, by to przeżyć! Dla mnie to nowy i najwłaściwszy sens życia. Stuprocentowa kobieta? To chyba dopiero mama. 
 Świat mamy: Dziękuje.

17.11.2011 r.
Przedstawiam Wam Dagmarę Kaczmarek-Szałkow!

źródło: www.tvnfakty.pl

Dagmara sprawdzała się już w wielu rolach: skończyła psychologię i dziennikarstwo. Pracowała w tak zwanym terenie jako reporterka i siedziała w studio jako prezenterka TVN24 - codziennie spotykała się z widzami w programie "Polska i Świat". Teraz przed Dagmarą kolejne wyzwanie! Za kilka dni będzie mamą! Świat mamy jest jej coraz bliższy:) o czym właśnie trochę poopowiadała:) Zapraszam!

źródło: tvnfakty.pl


Świat Mamy:. Zacznę od tego, że gratuluję, że piękny brzuszek Ci rośnie a Ty kwitniesz! Co widzimy w telewizji:)
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: A ja przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi ale pamięć mam ostatnio gorszą :)

Świat Mamy:Oj tak, to "urok" ciąży. Ja wychodziłam z pokoju i już za drzwiami nie pamiętałam po co wyszłam:) Na pocieszenie powiem Ci, że po porodzie to trwało jeszcze kilka ładnych tygodni :) A jak się czujesz w ciąży? Podzieliłabyś opinię, którą można wyczytać w wielu poradnikach, że to najpiękniejszy czas w życiu kobiety? Czy raczej niezły stres?
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Czas wyjątkowy na pewno, ale to nie 9 miesięcy usłanych różami. Cały czas towarzyszy poczucie ogromnego szczęścia, wyróżnienia, poczucia, że dzieje się coś niesamowitego, z dwóch kochających się osób, z Bożą pomocą powstaje nowe życie... To pierwsza myśl każdego dnia po przebudzeniu przez długich, dla mnie ponad 8 już, miesięcy. Nie zmienia to faktu, że jest też bardzo dużo stresu. Poczucie odpowiedzialności za nową istotę, konieczność bycia rozważnym, nieustannego dbania o siebie, kontrolowania tego, co się robi, ogromna ilość ograniczeń, troska o zdrowie i dobry rozwój dziecka...To nie bułka z masłem. Radosne oczekiwanie współistnieje z obawami i lękami.


Świat Mamy: Zgadzam się. Różne myśli się kłębią w głowie, prawda? Dbasz o siebie jakoś szczególnie? Dieta specjalna, zmiana rozkładu dnia, a może ćwiczenia itd.?
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Nie wyobrażam sobie, by nie dbać o siebie w czasie ciąży. Wszystko co teraz robię ma wpływ na moje rozwijające się dziecko. Dieta zdrowa, żadnych fast foodów, dużo owoców, mleka, wody, częste i małe posiłki. Zero głodzenia się i wychodzenia z domu bez śniadania. U mnie także spora ochota na słodycze...W pierwszych miesiącach ciąży lepiej słodyczowe zachcianki ograniczać... :) Pod koniec już sobie pozwalam. Teraz muszę przede wszystkim z optymizmem czekać na poród ;-) Zmiana rozkładu dnia nastąpiła około 6 miesiąca ciąży. Dzięki wyrozumiałości i życzliwości moich szefów w TNV24 mogłam pracować mniej dni w tygodniu i nie codziennie, a 3 dni w tygodniu. To zdecydowanie mi pomogło, praca 5 dni w tygodniu wieczorami byłaby zbyt forsowna. Gdy przestałam pracować, korzystając ze zwolnienia w 8 miesiącu ciąży rozkład dnia jest już zupełnie inny. Wcześniej wstaję i wcześniej chodzę spać.


Świat Mamy:Zazdroszczę, że możesz spać:) Ja pod koniec to cierpiałam na bezsenność. To był koszmar. A siedzisz z nosem w podręcznikach i poradnikach porównując każdy symptom, ruch itd.?
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Jedna książkę o ciąży kupiliśmy z mężem, dwie, sprawdzone pożyczyli nam bliscy. I tego się trzymam. Wolę jedną poleconą i sprawdzoną książkę niż kilka, które mieszały by mi w głowie. Oczywiście czytam także prasę dla przyszłych mam, ale to już bardziej z ciekawości. Tego, co przeczytam nie traktuję jako pewnika. Jedyne rady, które naprawdę biorę sobie do serca to przede wszystkim te od rodziny i koleżanek - doświadczonych mam, które są na bieżąco. Kiedy chcę się czegoś dowiedzieć, choćby tego, jaki kupić proszek do ubranek dla dziecka, po prostu dzwonię i pytam zaufaną osobę zamiast czytać fora internetowe, za którymi nie przepadam.


Świat Mamy:. Słuchasz rad cioć i koleżanek, których nie brakuje prawda?:)
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Słucham ale według zasady: ja pytam. Nie lubię, kiedy mi się coś narzuca. Rady mamy, cioci czy doświadczonej koleżanki uważam za bezcenne. Szczerze mówiąc, nie doświadczyłam zjawiska "nieproszonych" rad. Interesują mnie doświadczenia innych...ale to może kwestia naszego zawodu ;-) dziennikarką się jest zawsze ;-)

Świat Mamy:  Zdradzisz, czy będzie róż czy błękit dominował w garderobie maluszka? Imię już wybrane?
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Wiemy, że ma być dziewczynka, więc będzie Tosia... Ubranka ma różne i różowe i we wszelkich innych kolorach także.

 Świat Mamy:. Przygotowujesz, przygotowujecie się jakoś szczególnie do porodu? Szkoła rodzenia, szukacie szpitala, planujecie poród rodzinny itd.?
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Wybór szpitala był ważną sprawą, bo ja po prostu lepiej się czuję, kiedy przez kilka miesięcy chodzę w jedno miejsce na wizyty, badania...czuję, że poznaję ludzi, miejsce...Jak będzie przy porodzie zobaczymy.

Świat Mamy:. Myślisz już o tym co będzie za kilka tygodni? Są obawy, strach? Czy na razie cieszysz się tym co tu i teraz?:)
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Myślę nieustannie...

Świat Mamy:. A propos tego co tu i teraz Jak dajesz sobie radę łącząc tak stresującą pracę jak praca w TV informacyjnej i dbanie o siebie w tej szczególnej sytuacji?
Dagmara Kaczmarek-Szałkow- Pracowałam do 8 miesiąca ciąży dzięki wsparciu ze strony moich szefów w tvn24. Firma była bardzo elastyczna, przełożeni zgodzili się dostosować moje godziny pracy, tak bym się nie przemęczała. Pracowałam krócej każdego dnia i mniej dni w tygodniu. Gdy musiałam pobyć na zwolnieniu też nie było problemu. Praca nie była dla mnie stresem - wprost przeciwnie, zapewniono mi pełen komfort psychiczny. Codziennie słyszałam, że najważniejsze jest teraz moje zdrowie. Przełożeni i współpracownicy okazywali mi życzliwość i troskę. Moi szefowie nawet przynieśli mi do pokoju kanapę, bym mogła odpoczywać w trakcie pracy ;-) Jestem im bardzo wdzięczna. Taki komfort i przyjazna atmosfera są w ciąży bezcenne.


Świat Mamy:. Już myślisz o tym jak będziesz łączyła życie zawodowe i mamine?:)
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: Nie mam pojęcia...to jeszcze dla mnie zagadka. Na razie moje myśli sięgają do dnia porodu.

Świat Mamy:. Jakbyś dokończyła zdanie: „Chcę być mamą, która… „; „Chciałabym, żeby moje dziecko nauczyło się ode mnie, że…”
Dagmara Kaczmarek-Szałkow: nie wiem, nie wiem...na razie bardzo chciałabym szczęśliwie urodzić córkę...

Świat Mamy: Na 100% wszystko będzie dobrze!!! Wszystkiego dobrego, trzymam kciuki i czekam na zdjęcie Tosi!:)



26.06.2011 r.

Przedstawiam Wam dwie Panie:) 
Asia i Beata Węgrzynowskie. Ładne, mądre i są jak dwie krople wody :) Przeczytajcie i zobaczcie co je łączy i czy w ogóle coś dzieli :)

Dziewczyny odpowiedziały na 10 krótkich pytań:) To na początek:) Pogrubioną czcionką zaznaczony jest wybór Asi i Beaty :)




ASIA

1. wolę: gruszki czy jabłka?
2. rosół czy pomidorowa?
3 wino: białe czy czerwone?
4. Picasso czy Van Gogh?
5. W przyjaźni cenię sobie: szczerość/poczucie humoru u tej osoby/fakt, że można na nim/niej polegać6. Wakacje: aktywne tzn zwiedzanie czy na leżaku: nad basenem, opalanie?
7. Praca ma: przynosić dobre pieniądze czy przede wszystkim ma dać satysfakcję?
8. Lubię mieszkać/być w: dużych miastach czy miasteczkach/ na wsi?
9. Ulubiony rodzaj muzyki? energetyczna, która wyzwala pozytywne emocje 
10. Ulubiony rodzaj filmu? komedie



 BEATA
1. wolę: gruszki czy jabłka?
2. rosół czy pomidorowa?
3 wino: białe czy czerwone?
4. Picasso czy Van Gogh?
5. W przyjaźni cenię sobie: szczerość/poczucie humoru u tej osoby/fakt, że można na nim/niej polegać
6. Wakacje: aktywne tzn zwiedzanie czy na leżaku: nad basenem, opalanie?
7. Praca ma: przynosić dobre pieniądze czy przede wszystkim ma dać satysfakcję? - i to i to ale raczej satysfakcje
8. Lubię mieszkać/być w: dużych miastach czy miasteczkach/ na wsi?
9. Ulubiony rodzaj muzyki? chill out, pop rock
10. Ulubiony rodzaj filmu? obyczajowe 





IDENTYCZNE ODPOWIEDZI :))))) 

Beata i Asia, Asia i Beata :))

Zadałam dziewczynom kilka pytań. 

Świat Mamy: Asiu, która z Was jest starsza?
Joanna Węgrzynowska: Jestem starsza, o 5 minut. Nikt nie wiedział, że będą bliźniaki więc jak zaczęła rodzić się Beti, to była ogromna niespodzianka i zaskoczenie!
Świat Mamy:  Wow, wyobrażam a może raczej nie wyobrażam sobie zdziwienia Twojej mamy! To musiał być szok! Swoją drogą to niesamowite jaki jest postęp technologiczny, dziś to już niemożliwe, takie zaskoczenie. A czy fakt, że byłaś pierwsza, jesteś starsza, przekładał się na postępy rozwojowe, naukowe?:)
Joanna Węgrzynowska: Tak, ja chyba więcej rzeczy robiłam pierwsza :) na przykład pierwsza zaczęłam chodzić. Można powiedzieć, że „przecierałam szlaki”.
Świat Mamy: Asiu, a czy można powiedzieć, że bliźniacy są tak podobni do siebie też pod względem psychologicznym, że są tacy sami? Jesteście takie same?
Joanna Węgrzynowska: Nie, zupełnie nie jesteśmy :)
Świat Mamy: To muszę zapytać o takie skrajne różnice?
Joanna Węgrzynowska: Skrajnych różnic nie ma, albo ich nie dostrzegam.
 Świat Mamy: Jak patrzysz na Beti, to widzisz siebie?:) To musi być super: idziecie razem do sklepu i wystarczy, że Beata ubierze się w sukienkę, na którą masz chęć i już widzisz czy ją kupić czy nie :)
Joanna Węgrzynowska: Jak patrzę na siostrę to widzę siostrę. Nie mam wrażenie, że patrzę na siebie. Patrzę na nią tak jak na każdą inną osobę. A z tym ubiorem to jest rzeczywiście świetna sprawa – zazwyczaj tylko jedna z nas mierzy ubrania, kiedy jesteśmy na zakupach. To nie ma znaczenia, która zmierzy, bo i tak wiadomo jak będzie na mnie wyglądać. Czasem nawet łatwiej jest ocenić na kimś - niż na sobie:) Oczywiście kupujemy bardzo podobne rzeczy, mamy taki sam gust.
Świat Mamy: I takie same zainteresowania, pasje?
Joanna Węgrzynowska: Chyba tutaj jednak się różnimy – mnie pasjonują piękne wnętrza i projektowanie a Beatkę ta dziedzina aż bardzo nie pociąga.
Świat Mamy: Czy prawda jest, że w przypadku bliźniaków ważną rolę odgrywa przeczucie odnośnie drugiej? Były takie sytuacje?
Joanna Węgrzynowska: Nie ma takich sytuacji.
Świat Mamy: Nie masz przeczuć? Takiego podświadomego stresu jak coś Beacie idzie nie tak?
Joanna Węgrzynowska: Jesteśmy w stałym kontakcie, więc wszystko wiemy na bieżąco, ale kiedy Beatka ma trudny okres staram się ją jak najbardziej wspierać
Świat Mamy: Jesteście papużki-nierozłączki?:) Jak długo wytrzymujecie bez siebie?
Joanna Węgrzynowska: Chyba nigdy się tak nie zdarzyło, żebyśmy nie miały kontaktu dłużej niż 1-2 dni.
Świat Mamy: Czy bliźniaczki bardzo się kłócą ze sobą? Nudzicie się czasami sobą, z sobą?
Joanna Węgrzynowska: Nudzić – nigdy :) Ale pokłócić się tak :) zwłaszcza jak byłyśmy małe, wojny były o wszystko, nawet o smoczki. I była chyba też taka rywalizacja o względy rodziców.
Świat Mamy: Córki to zwykle oczka w głowie taty. Wasz ma podwójne szczęście:)  Jak małe Asia i Beatka zabiegały o względy rodziców?
Joanna Węgrzynowska: Myślę że nie zabiegałyśmy, ale była rywalizacja – każda chciała być bardziej doceniona.
Świat Mamy: Byłyście podbnie ubierane? A w zasadzie tak samo? Lubiłaś to?
Joanna Węgrzynowska: Nie!:) W szkole podstawowej, ku niezadowoleniu mamy nastąpił bunt i nie chciałyśmy się tak samo ubierać, ale czasem robimy to teraz - świadomie, na przekór i dla żartu :)
Świat Mamy: A propos żartów, to nabierałyście innych, zamieniając się rolami?
Joanna Węgrzynowska: Tak, zazwyczaj nauczycieli w szkole, nigdy nie zostałyśmy zdemaskowane :)
Świat Mamy: Chyba każdy zazdrości bliźniakom tych zamian :) Ja zazdroszczęJ! A często zdarzało się, że nie rozróżniano Was?:)
Joanna Węgrzynowska: Bardzo często, zwłaszcza jak jesteśmy same, znajomi zawsze nas mylą.
Świat Mamy: Ja też Was nie raz i nie dwa pomyliłam. Kiedyś, kiedy jeszcze Beatki dobrze nie znałam, stałam naprzeciwko niej i się zastanawiałam: dlaczego Asia przyszła i się tak oficjalnie przywitała :)…? Oniemiałam jak do pokoju weszłaś Ty, miałam przed sobą dwie Asie :) A  jak byłyście niemowlakami- takie malunie:)- to rodzice jakoś Was tasiemkami oznaczyli, żeby Asi z Beatką nie pomylić? :) 
Joanna Węgrzynowska: Beatka miała mała plamkę na plecach i to był punkt rozpoznawczy. Mama twierdzi, że nawet z zamkniętymi oczami by nas poznała :) Po głosie też nas rozróżnia – ale nawet ona kilka razy się pomyliła ;)
Świat Mamy: Po głosie? Wow, po tym to w życiu bym Was nie rozróżniła. Mówicie tak samo! A macie wspólne zainteresowania? Co lubicie razem robić?
Joanna Węgrzynowska: W sumie wszystko lubimy razem robić, ale najlepsze są siostrzano – babskie spotkania: spacer z psem, wypad na zakupy, na kawkę. Czasami wpadam do Beti tylko na chwilę, żeby ją zobaczyć. Lubimy po prostu spędzać czas razem - a co konkretnie robimy,  to już ma mniejsze znaczenie. Czasem ja się uczę, Beti pracuje przy komputerze, a liczy się sama obecność, że jest obok. Jak wyjeżdża jedna z nas to tęsknimy, zawsze prosimy o smsa, że bezpiecznie wylądowała itd.
Świat Mamy: Czy Twoja Siostra to Twój przyjaciel, jest to osoba ze zdaniem której sie bardzo liczysz?
Joanna Węgrzynowska: Zdecydowanie tak, nie mam lepszego przyjaciela od niej!
Świat Mamy: Fajnie jest być bliźniaczką i mieć bliźniaczkę?:)
Joanna Węgrzynowska: Najfajniej na świecie! Nikt mnie tak dobrze nie rozumie jak Beti. Nie mamy żadnych tajemnic, o wszystkim możemy pogadać, doradzić sobie, pomoc, wspierać się, zawsze mogę na nią liczyć :)
Świat Mamy: Cóż, pozostaje mi życzyć Ci bliźniaków… :)
Joanna Węgrzynowska: Mam nadzieję :)

która to Asia a która Beatka?:))

A teraz kilka słów od Beatki:))

Świat Mamy:  Beatko czy charakterologicznie jesteście takie same? Czy to tylko taki mit odnośnie bliźniaczek.
Beata Węgrzynowska: Charakter podobny, ale nie jesteśmy takie same. Czasami się uzupełniamy, czasami niektóre cechy bardziej przejawiają się raz u jednej, raz u drugiej - na zmianę :) Na pewno mamy taki sam gust :)!
Świat Mamy: Czy prawdą jest, że w przypadku bliźniaczek ważną rolę odgrywa przeczucie odnośnie drugiej? Były takie sytuacje?
Beata Węgrzynowska: Ważną - nie (to przesada - przynajmniej w naszym przypadku) , ale zdarzyło się raz, że Asi śniła się nieprzyjemna sytuacja, związana ze mną która miała miejsce w rzeczywistości.
Czasami zdarza się, że napiszemy do mamy smsa w tym samym czasie ;-)
Świat Mamy:  Jakie były małe Beatka i Asia? :) Podobno bliźniaki nawet w łóżeczku tulą się do siebie, ogrzewają... Urocze prawda? A potem jak są większe to wspierają się w rozwoju, rozrabianiu też:):))) Tak było? Wdrapywałaś się na meble a Asia asekurowała :):)??????
Beata Węgrzynowska: Jak byłyśmy małe to zawsze byłyśmy razem i wszystko chciałyśmy robić razem ;) z taką samą intensywności toczyłyśmy wojny o zabawki, ubranka itd. Byłyśmy zżyte do tego stopnia, że zamiast dwóch osobnych pokojów, wybrałyśmy dwa pokoje razem - w jednym sypialnia, a w drugim- nauka :) Asia, ze względu na to, że była starsza, zazwyczaj pierwsza podejmowała różne inicjatywy - np. chodzenie i kiedy ja zaczęłam stawiać pierwsze kroki, to mówiła, żebym chodziła "pomutku" - czyli "pomalutku" - takie słodkie wspomnienia przekazane przez babcię. Tak więc element opiekuńczości na pewno się przejawił :)
Świat Mamy: Tak jest i teraz? Asia to Twój najlepszy przyjaciel?
Beata Węgrzynowska: Nadal wspieramy się i trzymamy razem (po kilka tel dziennie, smsy). Asia to mój NAJWIĘKSZY przyjaciel, a nawet więcej, ciężko to opisać - bardzo silna więź, już od pierwszej komórki :)
Świat Mamy: Ile wytrzymujecie bez siebie - w sensie bez kontaktu ze sobą- nawet telefonicznego?
Beata Węgrzynowska: Wytrzymujemy myślę max 2-3 dni :-) Ale to się zdarza tylko jak jesteśmy za granicą
Świat Mamy: Czy bliźniaczki bardzo się kłócą ze sobą? Czy bliźniaczki mogą ze sobą się nudzić?
Beata Węgrzynowska: Kłótnie - tak, szczególnie jak za dużo czasu spędzamy ze sobą :) Ale zaraz potem się godzimy (max w ciągu godziny) hi hi :))) Nudy - nigdy się nie zdarzyło!
Świat Mamy: To co lubicie robić razem? Wspólne pasje?
Beata Węgrzynowska: Wszystko - od nicnierobienia, przez wszelkie inne aktywności życiowe (zakupy, kino) wspólne pasje - każda ma swoje, ale marzymy, żeby kiedyś zrobić coś razem - na pewno wspólna firma wchodzi w grę :)
Świat Mamy: A czy Wy rywalizujecie ze sobą?
Beata Węgrzynowska: Raczej nie, chyba w takich naturalnych granicach, jak to rodzeństwo.
Świat Mamy: Jakbyś miała opisać siebie, swoje cechy charteru, to były to tez opis Asi?
Beata Węgrzynowska: Na pewno byłoby dużo cech zbieżnych. Wspólny opis - jakie My jesteśmy - pogodne, roześmiane, lubimy modę, sztukę, mamy taką swoją energię :)
Świat Mamy: Najbardziej denerwujące pytania jakie słyszycie?:)))
Beata Węgrzynowska: Czy jesteście bliźniaczkami? :))) A jaka jest różnica wieku? :-)
Świat Mamy: Ups, to jedno z nich zadałam ja:))))  Fajnie jest być bliźniaczką i mieć bliźniaczkę?
Beata Węgrzynowska: Super! To najfajniejsza rzecz na świecie - ma się siostrę (brata) i najlepszego przyjaciela w jednym - osobę, która jest zawsze przy Tobie i rozumie Cię jak nikt inny :)

31.05.2011 r.
Karolina Borkowska
źródło: facebook.com/borkowskakarolina
 


Karolina Borkowska. W Wikipedii przedstawiona jako "polska aktorka filmowa, córka aktora Jacka Borowskiego". Nie wiem, czy takie przedstawienie by jej się spodobało... Dziś Karolina to businesswoman, ma własną firmę PR - Public Dialog, szczęśliwa żona a kiedy mama?:)



Świat Mamy: Jakim dzieckiem była mała Karolcia?:) Czytałam gdzies, że miałaś być chłopcem?:) Ja też:)! To jak miałas miec na imię?:) Bo ja Konrad:) Czy mam rozumieć, że zamiast lalek na półce w pokoju Karolci stały autka?:)

Karolina Borkowska: Miałam być chłopcem, bo podobno, zaraz po porodzie, pępowina przechodziła mi między nogami i lekarz powiedział: O! Chłopiec! ...a nie, dziewczynka J Ot, i to taka krótka historia.
Natomiast z opowieści rodziców wiem, że chcieli miec córkę, tylko długo zastanawiali się nad imieniem: Katarzyna, Klara, Aleksandra, Ola...skończyło się na Karolinie. Jakim byłam dzieckiem? Podobno uroczym i nie płaczącymJ Trzeba byłoby spytać moich rodzicówJ
Mała Karolcia :)))
arch.domowe

Świat Mamy:  Co czy coś z dziecka zostało dziś w Karolinie?

Karolina Borkowska: Bardzo wiele! Przynajmniej tak mówi mój mążJ Podobno szczególnie widać to kiedy bawię się z psem i z rodzeństwem. Zachwuję się , jakbym miała 10 lat. A tak na poważnie – to staram się , by wciąż było we mnie dziecka jak najwięcej. A objawia się to tym, że ciszę się z naprawdę małych rzeczy.

Świat Mamy: Na dźwięk słowa: dzieciństwo, jakie masz skojarzenie?

Karolina Borkowska: Pierwsze co widzę, gdy zamknę oczy to rodzice, babcia i chmara psów – one zawsze były u nas w domu. Miałam cały zwierzyniec: papugi, chomiki, świnki morskie, żółwie i jeże. Dzieciństwo to też teatr – potrafiłam przesiadywać w Teatrze Ateneum godzinami. To wyjazdy z tatą po Polsce na koncerty. Dzieciństwo to także praca na planach Teatrów Telewizji i serialu.

Świat Mamy: Czy wciąż obchodzisz dzien dziecka:)?

Karolina Borkowska: Oczywiście! Od mamy zawsze dostaję jakiś drobiazg.

Świat Mamy:  Czy byłaś postrzegana jako dziecko TEGO znanego aktora?

Karolina Borkowska: Taaak, niestety zawsze to słyszałam. Niestety, bo wcale łatwiej przez to nie jest , tylko dużo gorzej. Takie dziecko musi udowadniać na każdym kroku, że rzeczywiście potrafi, wykazywać się 4 razy bardziej i pokazywać,  że nic nie zostało załatwione przez „znanego tatusia”.

Świat Mamy: A teraz coś się zmienia? Jak już jesteś starsza? Można powidzieć, że żyjesz na własne konto?

Karolina Borkowska: Niestety – bez zmian, nawet po ślubie :))))) 

Świat Mamy: Jesteś, córeczką tatusia? Bo ja tak:)))) Też oglądałaś mecze piłki noznej:)?

Karolina Borkowska: Córeczką tatusia zostaje się na zawszeJ I powiem Ci coś jeszcze – dobrze mi z tymJ Mecze? Oczywiście! Choć ja raczej dzięki tacie zostałam fanką motoryzacji, szczególnie tej wiekowej. Siedzenie godzinami pod maską samochodu, podając tacie klucze i śrubokręty, czyszczenie desek rozdzielczych papierem ściernym, udział w rajdach, no i obowiązkowo - w każdą niedzielę - wycieczka na giełdę samochodową – tak to właśnie mają córeczki tatusiówJ

Świat Mamy: :)))) Fajnie mają :) A jesteście do siebie z Tatą podobni? Podobno z wiekiem -czy tego chcemy czy nie - coraz mocniej upodobniamy sie do rodziców:)

Karolina Borkowska: Zdecydowanie tak! Wciąż słyszę od znajomych, że coraz bardziej upodabniam sie do mamy z wyglądu, a do taty z charakteru. I sama, jak coś robię, mówię, to czasem łapię się na tym i myśle: oj, to zrobiłam zupełnie jak moja mama, jak mój tata. I uśmiecham się do siebie.

Świat Mamy: Jak w dzieciństwie spędzaliście razem czas?Wspólne zabawy?Wyprawy? 

Karolina Borkowska: Z moimi rodzicami nie można się było nudzić. W tygodniu rodzice dbali, żeby lekcje były odrobione – odrabiali je razem ze mną, dopóki nie trzeba było mnie już pilnowaćJ Zawsze wspólne obiady, wspólne oglądanie telewizji, mama uczyła robić na szydełku, tata grać na gitarze. Czasem wieczorami  ogarniała nas z tatą głupawka – przebieraliśmy się, robiliśmy sobie zdjęcia, śpiewaliśmy – czyste wariactwo! W weekdny często tata zabierał nas na przejażdzki  - np. do Gdańska na lody, oczywiście wtedy, kiedy tata nie pracował, no i gdy akurat nie byliśmy na jakimś rajdzieJ

Świat Mamy:  Na lody do Gdańska! Świetne! :) Cóż, za fantazja! A jak jest teraz? Wciąż jesteście blisko siebie, masz w Tacie przyjaciela? No właśnie, tata był zawsze tatą czy kumplem?

Karolina Borkowska: Tata stał się kumplem, kiedy dorosłam. Wczesniej, kiedy byłam młodsza, kiedy buntowałam się , bo nie chciał mnie puścić na dyskoteke (teraz przyznaje mu rację) był tatą – oczywiście najlepszym! Kiedy trzeba było  - zganił, kiedy indziej – pochwalił. Ale zawsze, wtedy, czy teraz, zawsze mogłam i mogę na niego liczyć, w każdej sytuacji. Jest moim przyjacielem, który o wszystkim zawsze dowiaduje się pierwszy.

Świat Mamy: Pewnie nie jeden rodzic, który to czyta, zazdrości teraz i Tacie i Tobie - takicj relacji! A Tata namawial Cię żebyś poszła w jego "zawodowe" ślady? Czy to wyszło naturalnie? Po prostu lata podpatrywań,ciekawość i tyle.

Karolina Borkowska: Wychowałam się w teatrze, wiec od 8-9 roku życia nie myślałam o niczym innym, tylko jak zostać aktorką.Tata nigdy nie namawiał – przeciwnie – odradzał. Zawsze powtarzał, że to” ciężki kawałek chleba” – i miał rację. Kiedy spróbowałam, zdecydowałam się na inny zawód.Bycie aktorem to absolutnie najpiękniejszy zawód na świecie – pozwala być każdym! Ale jak jest piękny, tak też jest niewdzięczny. Szybko pozwala osiągnąć szczyt i równie szybko spaść na sam dół.

Świat Mamy: Czytałam w jednym z wywiadów ze Tata uczył Cię aktorstwa? Przekazywał tajemną wiedze:) Łatwo przyjnowac takie nauki od Taty? Wiesz, dzieci często odrzucają taką pomoc, złoszczą się gdy rodzic chce nauczyć, pomóc.

Karolina Borkowska: Rzeczywiście, Tata przygotowywał mnie do egzaminów wstępnych do Akademii Teatralnej. Był srogim nauczycielem. Nieważne było, czy bolał mnie brzuch, czy miałam następnego dnia klasówkę. „Aktor nie gra, gdy nie żyje”, „Publiczności nie interesuje, czy boli cię brzuch, oni przyszli obejrzeć spektakl” – powtarzał. Więc nie było wymówek. Wielokrotnie do  póżnych godzin ćwiczyłam teksty.

 Świat Mamy: "Graliście kiedykolwiek razem?

Karolina Borkowska: Niestety, nigdy nam się jeszcze nie zdarzyło.

Świat Mamy: Jednak zrezygnowałaś z aktorstwa-dlaczego?

Karolina Borkowska Tak, teraz, po latach, bardzo się cieszę, że nie zostałam przyjeta do Akademii Teatralnej i swoje życie związałam z Public Relations. Wbrew pozorom decyzję o rezygnacji podjęłam nie wtedy, kiedy rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Warszawskim na wydziale dziennikarstwa, ale podczas rozwodu rodziców. Życie na świeczniku stało sie wtedy koszmarem. Pomyślałam, że nie chcę tak żyć.

Świat Mamy: I teraz jesteś businesswoman! Niedawno wyszłaś za mąż- gratulacje!:) Zapytam więc czy Karolina Borkowska myśli o macierzynstwie?:)

Karolina Borkowska: Hehe - z pytania wyszło, że bizneswoman jestem przez meżaJ

Świat Mamy: Nie miałam takich intencji :))))

Karolina Borkowska:  Otóż, dzięki studiom zainteresowałam się marketingiem medialnym i public relations. Mam już ponad 6 letnie doświadczenie w tym zawodzie, a w tym roku  podjęłąm decyzję o otwarciu własnej agencji PR. A co do męża – owszem, jesteśmy po ślubie niecały rok, choć w związku, znaczenie dłużej, bo od drugiego roku studiów. Dzięuję za gratulacjeJ Czy myślę o macieżyństwie? Oczywiście! A pomyśleę o nim bardziej za ok. 2 lataJ  Teraz czas na rozkręcenie własnego biznesu.

Świat Mamy: A czy rola mamy to według Ciebie ważna rola w życiu kobietym czy coś naturalnego, nie ma co się nad tym zastanawiać?

Karolina Borkowska: Myślę, że to wręcz najważniejsza rola dla kobiety, a dla mnie, najważniejsza, jaką mi przyjdzie "zagrać". Czy to coś naturalnego – ciężko stwierdzić. Każda z nas w innym wieku odkrywa w sobie instynkt i chęć. Ważne jednak, żeby to była przemyślana decyzja przez obojga partnerów i żeby oboje bardzo tego chcieli.

Świat Mamy: Uważasz, że do "bycia" rodzicem trzeba dorosnąć czy to obecność dzieci sprawia, że dorastamy, stajemy się odpowiedzialni?

Karolina Borkowska: Myśle, że i jedno i drugie. To się uzupełnia. Oczywiście są wyjątki, kiedy dzieci mają dzieci i okazuje się , że młode mamy świetnie dają sobie radę, mimo młodego wieku. Z drugiej strony, znam takie osoby, które chyba  nigdy nie dorosną, mimo tego, że mają już dzieci.To jest, moim zdaniem, indywidualna sprawa.

Świat Mamy: Pytam o to każdą osobe, która godzi się odpowiadzieć na kilka pytań dla Świata Mamy:) Czy jest jakaś wiedza, mądrość życiowa, która jest dla Ciebie szczególnie ważna  i którą chciałabyś przekazać kiedyś swojemu dziecku?

Karolina Borkowska: Będe powtarzać mojemu dziecku to, co powtarzał mi mój tata:
„Lepiej coś zrobić i później żałować, niż żałować, że się tego nie zrobiło.”

Świat Mamy: Dziękuję!!!


31.05.2011 r.



Filip Frąckowiak. Znamy się przede wszystkim ze studiów. Jak go wtedy postrzegałam? Jako bardzo ułożonego, grzecznego  chłopaka, który ma jasno sprecyzowane plany na przyszłość. No i oczywiście mówiono o nim: syn tej znanej piosenkarki...  Dziś wiem, że to Go trochę irytuje... O czym zaraz przeczytacie. Dziś Filip jest dziennikarzem, pracuje w TVP Info i jest tatą:)


Świat Mamy: Filip najpierw trochę o Twoim dzieciństwie. Gdy wracasz wspomnieniami do czasów dzieciństwa, to natychmiast kojarzy Ci się z...?

Filip Frąckowiak: Jedno z najsilniejszych wspomnień jakie znajduję w swojej pamięci to jazda na motocyklu z moim Tatą. To jednocześnie chyba najwcześniejsze wydarzenie, które pamiętam, mając 3 lata byłem odwożony do przedszkola przez Tatę.
Jest też wiele innych wspomnień. Na "wyróżnienie" zasługuje stres w szkole. Ten przed wieńczoncymi semetr koncertami egazinacyjnymi w muzycznej podstawówce i ten przed klasówkami.

Świat Mamy: Wiedziałam, że zawsze byłeś taki sumienny jak na studiach! :) Brawo!  Ale może o stresie nie rozmawiajmy, o czymś znacznie przyjemniejszym :) Jakie są smaki, zabawy, miejsca Twojego dzieciństwa?

Filip Frąckowiak: Ulubioną zabawą dzieciństwa była jazda na rowerze. Wyjeżdżałem na kilkugodzinne wycieczki bmx - em, który dostałem od Mamy na siódme urodziny. Zapominałem się w tej jeździe i przemieżałem każdą ulicę i ścieżkę w lesie. Czułem się wtedy taki samodzielny. Pamiętam też, że bardzo lubiłem zabawy z kolegami polegające na imitowaniu bójki. "Zadawaliśmy ciosy" sobie i padaliśmy na ziemię. Mogliśmy tak grać po kilkadziesiąt minut po lekcjach. Smakiem dzieciństwa była pasta jajeczna robiona przez moją Babcię Zosię albo poszatkowane pomidory z cebulką, koniecznie mocno posolone! Jednak każdy dzień zaczynał się od kubeczka gorącej wody z miodem. Babcia zawsze budziła mnie przynosząc mi ten smakołyk. Dziś staram się często budzić tak mojego syna Franka.

Świat Mamy: :)))) Kubeczek wody z miodem ) Urocze i co ważne zdrowe! :) Jeździleś z Mamą na koncerty, wciąż podróżowałeś, to musiało być niezywkłe - wciąż w innym miejscu, nowi ludzie...

Filip Frąckowiak:To było wspaniałe. Dzięki podrożom z Mamą nauczyłem się wielu rzeczy, w różnym okresie dzieciństwa i młodości. Gdy byłem mały poznawałem miejsca i ludzi. Myślę, że dla Mamy musiało to być trudne jeździć po kraju z małym dzieckiem. Gdzieś mnie trzeba było zostawiać podczas ciągłych prób i koncertów. Znam opowieści kolegów Mamy, którzy realizowali w wozach transmisyjnych duże koncerty, na przykład Opole. Mama zostawiła mnie kiedyś w jednym z nich dosłownie na chwilę....Podobno narobiłem tyle bałaganu, że już więcej na bycie moimi niańkami się niezgodzili :)))))))))))
Wielkim przeżyciem był też wyjazd z Mamą na 3 miesiące do Stanów Zjednoczonych. Miała wtedy serię koncertów w Chicago i w Nowym Jorku. Miałem 7 lat gdy po raz pierwszy zobaczyłem te wielkie miasta Ameryki. Dzięki jej pracy mogłem tak wcześnie uczyć się różnorodności świata.
Gdy zrobiłem prawo jazdy woziłem ją w wakacje na koncerty. Wtedy nauczyłem sie dzięki niej jeździć samochodem. W tygodniu robiłem około dwóch tysiący kilometrów Każdy taki wyjazd był dla mnie przygodą.

Świat Mamy: Wow!Brzmi fantastycznie! Jako 7-latek byłeś w miejscach, o których wielu dorosłych wciąż marzy. Fajnie, bo takie podróże kształtują człowieka... A gdy nie było tych koncertów, Mama była tylko dla Ciebie, to jak lubiliście spędzać razem czas?

Filip Frąckowiak:Kiedy Mama nie koncertowała to był dla niej czas odpoczynku. Zabierała mnie więc tam gdzie lubiła spacerować - po szlakach dolnych partii Tatr.

Świat Mamy:Twoja mama przyznaje się w wywiadach, że była i jest nadopiekuńcza :)- jak znosił to mały Filip ? Wiadomo, dzieci chcą być takie dorosłe:)!

Filip Frąckowiak: Z jednej strony była nadopiekuńcza co szczególnie w okresie studiów mi przeszkadzało, jednocześnie bardzo doceniam to, że dzięki "krótkiej smyczy", na której mnie trzymała i długim rozmowom nigdy nie wpadłem w kłopoty z powodu alkoholu, narkotyków i kiepskiego towarzystwa.

Świat Mamy: Dużo w Tobie takiej dorosłej mądrości, wiesz.. Fajne jest, to że w mediach, gdy mówicie o swoich relacjach, pokazujecie dużą więź jaka Was łączy.. Masz w Mamie przyjaciółkę?

Filip Frąckowiak:Tak. Moja Mama to mój wielki przyjaciel. Nie dlatego, że lubimy te same filmy, muzykę i sposób spędzania wakacji. Ja jej poprostu ufam. A szacunek? Pewnie wszystkie dzieci mają szacunek dla swoich rodziców za lata trudu, które  poświęcili na ich wychowanie. Gdy patrzę z boku na jej życiowe wybory, to nawet gdy się z nimi nie zgadzam, staram się zrozumieć jej argumenty.

Świat Mamy:Czy bycie dzieckiem znanej osoby - pomaga czy przeszkadza? A może z wiekiem to sie zmienia?

Filip Frąckowiak: Gdy byłem małym chłopcem, w pełni reprezentowanym przez moją Mamę, przyznaję, było to pomocne. Dziś różnie. Nigdy sam tego nie wykorzystywałem ale ludzie często traktują ten fakt  z sympatią. To, że jestem synem Halilny Frąckowiak, nie stawia mnie w wyjątkowym świetle. Tak jak wszyscy moi koledzy kończyłem studia i tak jak oni przechodzę przez kolejne szczeble rozwoju kariery.

Świat Mamy:Widziałam, ze czasami koncertujesz z mamą. Lubisz śpiewać?
Filip Frąckowiak:Bardzo lubię śpiewać i dzielę się tym hobby na imprezach ze znajomymi. Ale zawsze ktoś rzuci: "Talentu to ty po mamie nie odziedziczyłeś!" :))))) Z Mamą kilka razy śpiewałem na koncertach, choć rzadko. Najbardziej jestem dumny z występu w Filharmonii Koszalińskiej, z tamtejszą orkiestrą pod dyrekcją Adama Sztaby a także z udziałem jego zespołu. W sumie nagraliśmy wspólnie z Mamą dwie piosenki.

Świat Mamy: Nie myślałeś o tym by iść w jej ślady? kim chciał być mały Filip?

Filip Frąckowiak:Kiedyś myślałem o tym, ale trzeba mieć do tego albo ogromną wiarę w swój talent wokalny i sceniczny albo być bardzo bezczelnym. A ja nie mam ani jednego ani drugiego. Moim marzeniem było zostać kierowcą rajdowym ale smycz Mamy była zakrótka.

Świat Mamy: Kierowca rajdowy, no proszę! Nie dziwię się Twojej Mamie. Zawód może fascynujący ale piekielnie niebiezpieczny! Zwłaszcza, że Twoja mama wie co to skutki poważnego wypadku, prawda? Ty byłeś wtedy mały. Jak dałeś sobie z tym radę? To musiało być ciężkie przeżycie dla Ciebie?

Filip Frąckowiak: Miałem 10 lat gdy to się stało. Mama doznała wielu obrażeń, na tyle znaczących, że w szpitalu była przez 9 miesięcy. Na początku były nawet wątpliwości czy przeżyje więc zarówno Babcia jak i mój Tata nie wiedzieli jak do mnie z tą sprawą podejść. Ostatecznie, 3 dni po wypadku Tata zabrał mnie i pojechaliśmy do kliniki w Gorzowie Wielkopolskim.
Do dziś doskonale pamiętam gdy zobaczyłem ją w szpitalnej sali. Leżała z opatrunkami na twarzy, opuchnięta. Wykrzyczałem: "Ty nie jesteś moją Mamą." i wybiegłem z pokoju. Ostatecznie zostałem z Mamą przez kilka dni, śpiąc na szpitalnym łóżku stojącym obok jej. Wtedy prowadziliśmy najpoważniejsze rozmowy w życiu. Nie mogła spać z powodu bólu a ja ciągle ją o coś pytałem.

Świat Mamy: ... Oj, straszny i trudny czas dla Was... Całe szczęście, że wszystko się udało i wciaż cieszycie się sobą i macie dużo czasu na rozmowy o życiu... No i teraz Ty jesteś rodzicem -  Franek ma 3 latka, tak? :) Pamiętasz to uczucie, kiedy pojawił sie na świecie? Co czułeś? Strach, dumę, wielką motywację?


 Filip Frąckowiak:Ani przez chwilę nie obawiałem się odpowiedzialności za Franka. Te wszystkie sprawy wokół niego - te drobne i te poważne - trzeba było poprostu zrobić i nie zastanawiać się. Właściwie to nie czułem ani strachu ani dumy czy motywacji. Jak go zobaczyem po raz pierwszy, to pomyślałem sobie: "Jaki fajny chłopak." i od razu został moim kumplem. Ale jak wiadomo nawet na najlepszego kumpla czasem jest się złym.

Świat Mamy:  :) Oczywiście! Spełniasz sie jako tata? Jakim chcesz być tatą?Jak chciałbyś być postrzegany przez syna?

Filip Frąckowiak:Lubię obowiązki, które trzeba wykonywać. Te najmniej interesujące jak zmiany pieluszek, poprostu trzeba zrobić i już - żadna filozofia. Tak samo z kąpielą i robieniem jedzenia. Chcę żeby mój syn miał kilka takich czynności, przy których będzie powtarzał: mój tata mnie tego nauczył.

Świat Mamy: Narazie twoj najtudniejszy moment w byciu rodzicem?

Filip Frąckowiak: Bezsenne noce przed porannym dyżurem w pracy.

Świat Mamy: :)))))) A najpiekniejszy? Jak powiedział tata?:)

Filip Frąckowiak: Gdy miał 2 lata z kawałkiem i pewnego wieczora sam położył się spać do swojego łóżka, przespał całą noc a potem sam się rano obudził i zaglądał do różnych pokoi, żeby znaleźć jakiegoś "żywego ducha". Pomyślałem wtedy, że już jest chopcem a nie bezmyślnym niemowlakiem.

Świat Mamy: Jak spędzasz z Frankiem czas?

Filip Frąckowiak:Lubię odpowiadać na jego pytania. W tym okresie Franek zadaje ich bardzo wiele. Wiem, że niektórych odpowiedzi nierozumie ale mówię do niego zawsze pełnymi zdaniami dokładnie tłumacząc na przykład, to czym jest tunel. Staram się też żeby odnajdywał przyjemności w świecie dorosłych. Nie dawno w jednym z supermarketów zauważył, że bramki otwierają się na fotokomórkę. Bardzo go to zainteresowało więc pozwoliłem mu się bawić. Przez 20 minut wchodził i wychodził. A w tym sezonie dwie nasze najważniejsze zabawy to basen i rower.

Świat Mamy: :)))) Zabawa fotokomórką -  boska! Już sobie wyobrażam minę ochrony :))))) Filip. a jak jest największa nauka jaką przekazała Ci mama?

Filip Frąckowiak: Uczciwość.

Świat Mamy: Tego samego chcesz nauczyć Franka?

Filip Frąckowiak:Chciałbym żeby nigdy nie tracił ambicji i wytrwałości.

Świat Mamy: Nie mogę nie zapytać  - na koniec rozmowy - o Panią Halinę, o to jak sprawdza się jako babcia? :)))  Rozpieszcza wnusia - jak to babcia?:)

Filip Frąckowiak:Tak! Babcia Hala bardzo rozpieszcza swojego wnuczka. Dostaje od niej wszystko co chce. Gdy Franek jest z moją Mamą, ona bawi się z nim przy pianinie. Ćwiczą sobie różne wokalne wprawki. On wprawdzie nie ma jeszcze aparatu słuchu i wokalu, który pozwoliłby mu śpiewać, ale stara się powtarzać i czuje rytm. Wiem, że planuje go zabrać na jakiś swój koncert. Chyba szykuje się "powtórka z rozrywki".

Świat Mamy: :)))))) Dziękuję i powodzenia!!!!





26.05.2011 rok





Ona w pociągu relacji Warszawa-Kraków, ja - w domu na kanapie, jedną ręką zabawiam mr T, drugą piszę:)

Tak wirtulanie, na czacie, spotkałam się z Pauliną Guzik, dziennikarką programów informacyjnych (m.in Puls Raport, Panorama TVP2, Wiadomości TVP1), autorką bloga Baby and the city a przede wszystkim :) Mamą siemiomiesięcznego Jasia!

I tak wirtulanie sobie porozmawiałyśmy o dzieciach, o byciu mamą, o życiu :) Zapraszam!

Świat Mamy: Na początku naszej rozmowy muszę zapytać jak mija Twój "pierwszy" Dzień Mamy :):)?
Paulina Guzik: Pracowicie!Jako mama pisząca bloga dziecięco - matkowego śniadanie zamiast z synem zjadłam w TVP2 (przyp. Paulina była dziś gościem "Pytania na Śniadanie"), ale mam nadzieję, że nasze występy przyczynią się do poprawienia sytuacji naszej - maminej w miejskiej dżungli. A z Jasiem zobaczę się już za 3 godziny (gdy rozmawiałyśmy było po 12.00) i urządzimy sobie piękny spacer. Tata Jasia obiecał też wypad na obiad, więc będzie świątecznie i uroczyście!
:)
Świat Mamy: Wiecznie zaganiana, zapracowana! :) Paulina, odwiesilaś mikrofon i jak piszesz na swoim blogu jesteś teraz na etacie mamy:) Więc, jak się czujesz w nowej "pracy", w nowej roli? Spełniasz się jako mama?
Paulina Guzik: Wszystkim, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości, czy można spełniać się w roli niepracującej zawodowo mamy polecam piosenkę, którą dziś sprezentowała mi na dzień Mamy .. chrzestna mama Jasia

Bycie z dzieckiem to owszem, ciężka harówka, ale żadna praca tego nie zastąpi, nie uzupełni i nie da tyle satysfakcji. Jestem mamą staromodną - w sensie emocjonalnym - chcę być z Jasiem, gdy zacznie raczkować, chcę widzieć jak stawia pierwsze kroki - tego mi nikt nie odbierze i cieszę się, że dzięki mojemu Mężowi mam taką możliwości. Nie czuję, że się cofam - tyle nowych umiejętności ile nauczy nas dziecko, nikt nas nie nauczy, czyż nie, droga Mamo Mr T?
Świat Mamy: Podpisuję się pod wszystkim, pod każdym słowem! Ładnie to nazwałaś " jestem staromodną mamą" :):) Ja też! Cieszę się każdą godziną spędzoną z mr T:):) To niesamowite, że TO się nie nudzi. Czasami człowiek pada ze zmęczenia ale jakoś tak szybko się regeneruje :), prawda?:) A co, czego uczy Ciebie macierzyństwo, siedmiomiesięczny Smyk? Czy zmieniło Ciebie to doświadczenie? Przewartościował się świat?
Paulina Guzik: Oprócz błyskawicznego żonglowania butelkami, równie błyskawicznego zmieniania pampersów i wcześniejszego (niż w ciąży) wstawania ... na pewno ORGANIZACJI - czas tylko dla siebie mam po 21 albo podczas drzemki popołudniowej. Zwykle mam na te chwile pełną listę zadań, ale dochodzę do perfekcji w "odhaczaniu" ich wszystkich jako "zrobione" do czasu, gdy Jasiek się obudzi.Na pcozątku, gdy się urodził, wybieranie się na spacer zaczynało się o 8, wychodziliśmy o 15 - teraz jest znacznie lepiej, a mamy dwójki, trójki czy nawet czwórki maluchów mówią często że im więcej dzieci, tym szybciej się organizujesz! Punkt drugi - CIERPLIWOŚĆ i KONSEKWENCJA - jestem raptusem, a przy Synku widzę, że nie pośpiechem a spokojem i powtarzalnością.pewnych czynności możemy uczyć, bawić i cieszyć się sobą. Punkt trzeci - POKORA - koniec bycia pępkiem świata, od czasu narodzin to dzieci się nim stają.
Świat Mamy: Pokora, oj tak... A te "wyprawy" są cudne :):) Pamiętam jak przerażało mnie wyjście z domu po narodzinach mr T! A jak miałam jeszcze zdążyć gdzieś na określoną godzinę! :):) To graniczyło z cudem:) A co jest według Ciebie najtrudniejsze w byciu mamą, rodzicem? Co do tej pory było, jest, dla Ciebie największym wyzwaniem?
Paulina Guzik: Zmuszenie się do pójścia wcześniej spać ... haha...
Świat Mamy: :))))))
Paulina Guzik: ... ale to tak pół żartem pół serio. Myślę, że największym wyzwaniem jest wyczucie granicy między opieką a nadopiekuńczością, tzn. kiedy pomóc dziecku wstać jak się przewróci i płacze, a kiedy zostawić go, by ćwiczył i w końcu poradził sobie z samodzielnym siadaniem; czy spełniać każdą zachciankę "bo jest taki malutki", czy może już czas na "wychowanie", nie tylko pielęgnację maluszka. Tego trzeba się nauczyć i wcale nie jest to proste, ale boski wynalazek instynktu macierzyńskiego niewątpliwie w tym pomaga!

Świat Mamy: A cofnijmy się do tego czasu, gdy Jaś siedział jeszcze w brzuszku:) Byłaś gotowa na macierzyństwo? Czy z perspektywy czasu jak patrzysz na to wszystko, to uważasz że można w ogóle być na macierzyństwo gotowym? Wiesz, często się mówi: nie, dziecko później, nie jestem, nie jesteśmy na to jeszcze gotowa(i)itd.
Paulina Guzik:Jedno jest pewne, i wiem to z doświadczenia innych znajomych rodziców - dziecko planowane czy nie, zawsze kocha się je najbardziej na świecie. Jeśli chodzi o prozaiczną kwestię finansów - wydatki na dziecko nie są aż tak wielkie, żeby nie było "stać" na dziecko kogoś ze średnią krajową. Więc odkładania decyzji o urodzeniu dziecka na czas, gdy "będziemy mieli dom", albo "będziemy mieli większy samochód", albo "skończę tylko ten 5-letni projekt" nie ma po prostu sensu. NIe od parady ktoś ustawił nam zegar biologiczny tak, że dziecko najlepiej urodzić przed 30-tką. Choć do posiadania dzieci nie można nikogo zmuszać i wywierać na nich presji, bo jeśli ktoś "odkłada" decyzję przez 15 lat , to móże po prostu odpowiada mu model małżeństwa czy związku bez dzieci... Dla mnie plusik na teście ciążowym był największą życiową radością, której właśnie w tym czasie się spodziewałam. Świadomość, że rośnie mi pod sercem mały czlowieczek jest po prostu kosmiczna , nie do opisania (choć pełną świadomość życia wewnątrz siebie masz dopiero jak mały/mała zacznie się w brzuchu gramolić). Na macierzyństwo czułam się gotowa, choć bałam się nieznanego, jak każda "pierwiastka". Poród naturalny też nie jest taki straszny, jak go malują, a kobiety zaskakująco szybko dochodzą potem do siebie.

Świat Mamy: Masz jeszcze siłę na dalszę wirtualną rozmowę?:)
Paulina Guzik: Jadę w pociągu, komp mi niedlugo padnie!
Świat Mamy: Ostatnie trzy pytania ok? :)))
Właśnie czytam książkę Leszka Talko "Dziecko dla odważnych" - polecam, śmiech do łez murowany, mnie aż brzuch rozbolał ze  śmiechu! Książka zaczyna się od opisu sytuacji jak rodzice czekający na dziecko czytają poradnik za poradnikem a później okazuje się, że te rady nie mają nic wspólnego z rzeczywistością:))) Ja też padłam ofiarą poradników :))) Zaczytywałaś się w nich? Szykowałaś się jakoś do roli rodzica?
Paulina Guzik: Przeczytałam starą dobą książkę, którą chyba miała jeszcze moja mama: "W oczekiwaniu na dziecko", klasyk klasyków! Pomogła w uspokojeniu się, gdy niepokoiły mnie jakieś ciążowe objawy. byłam też na szkole rodzenia, i tyle. NIe czytałam forów internetowych - kiedy miałam wątpliwości, pytałam o to swojego lekarza. Nie wpadałam w  ciążową paranoję - latałam samolotem (przewędrowałam z Jasiem w brzuchu 30 tysięcy km!), jeżdziłam autem, chodziłam na fitness dla przyszłych mam...oczywiście miałam szczęście, że ciążą była "książkowo łagodna". Kiedy już urodził się Jaś do książki "Pierwszy rok życia dziecka" zajrzałam kilka razy - przeczytałam o trzech pierwszych miesiącach.
Potem nie było już czasu a w razie wątpliwości pytałam zaprzyjaźnionych mam i prawdziwe kopalnię informacji - moją mamę, mamę chrzestną Jasia i (o ja szczęściara!) - mojego tatę - pediatrę. Jedyne co mogę poradzić innym mamom, to czytanie poradnikowych ksiag "na bieżąco" - tzn kiedy dziecko ma miesiąc, nie czytajcie co będzie robić jak będzie miało pół roku bo na pewno nic z tego nie zapamiętacie. Podobnie z poradnikami ciążowymi - w drugim trymestrze czytałam o kolejno o 4, 5 i 6 miesiącu ciąży i bardzo to sobie chwalę. Teraz czytam głównie blogi innych mam i mam nadzieję, że moje pisadło też się mamom przydaje z praktycznego punktu widzenia, a jeśli chodzi o pozycje książkowe to planuję zakupić książkę "Zła Matka" - podobno bardzo fajna. Ale jak mam być szczera gdy już mam chwilę na błogie czytalstwo to zasiadam do "normalnych" lektur, np ostatnio "Mała Matura" Majewskiego ... pyszna, wzruszająca i ciekawa opowieść z moim ukochanym przedwojennym Lwowe w tle.
Świat Mamy::) I święta racja! Ale książkę L.Talko też polecam! Nie będziesz żałowała! :)))) Jesteś bardzo aktywną mamą, taki jest też Twój blog. Skąd czerpiesz tę energię?!Jak zachęciłabyś inne mamy, zeby sie odważyły i ruszyły z domu? Działały!
Paulina Guzik: Zachęciłabym je dobrem dzieci, przede wszystkim. Jaś pierwszy spacer odbył w wieku 5 dni. odwiedził restaurację, gdy miał 3 tygodnie, od urodzenia miał kontakt z kuzynami, dziećmi przyjaciół i znajomych. I na pewno miało to wpływ na to, że jest dzieckiem otwartym, ciekawskim, nie boi się ludzi, nigdy jeszcze nie zapłakał gdy ktoś "obcy" wziął go na ręce, lubi inne dzieci, śledzi każdy ich ruch i stara się naśladować - bez wychodzenia z domu raczej by się to nie udalo ... choć nie zmienia to faktu że prawdziwy dramat zaczyna się wtedy, gdy mamy nie ma wieczorem ! Ale to chyba tylko łechce naszą matczyną dumną miłość i oddanie dziecku! Zachęcam mamy, by podróżowały i wychodziły z dziećmi jak najczęściej, dziecko chłonie wszystko, maluch ekscytuje się najdrobniejszą rzeczą, taką jak choćby zielony listek na drzewie, dajmy mu więc poznawać świat i nie ograniczajmy go do czterech ścian bezpiecznego domu.
Świat Mamy::) Cały czas Ci przytakuję:) Mr T dziwnie na mnie patrzy, bo jestem wpatrzona w monitor i pokrzykuję: racja, tak jest! :))) Dwa ostatnie pytania:))) Jedno to nawiązanie do tego co mówiłaś. Mówisz o sobie tradycjna mama:) A jak czytasz blogi innych mam, obserwujesz inne mamy, to uważasz, że wizerunek mamy - jako takiej- zmienia się, jest inny niz 10 lat temu? I ostatnie pytanie. Jaką mądrość, coś najważniejszego, chcesz przekazać Jasiowi?Taka największa nauka dla Niego od Ciebie?
Paulina Guzik: Oj bardzo się zmieniło, bo czasy mamy inne. Nasi rodzice choć bardzo chcieli, nie mogli zabrać nas na wakacje do Grecji czy Hiszpanii od tak! My mamy paszport dla malucha w miesiąc - a więc mamy inne możliwości, niż nasze mamy i należy to wykorzystywać. Koedyś trzeba było jeździć z kojcem na dachu - teraz wystarczy upewnić się, czy w pensjonacie jest łożeczko niemowlęce. A już najlepsze co powiedział mi mój ukochany Dziadek na chrzcinach Jasia, mając na myśli Jasia i Adasia - o 6 tygodni starszego kuzyna - mojego bratanka: "Rany Boskie! Te dzieci przechodzą z rąk do rąk i nawet nie pisną, i ty tak spokojnie na to patrzysz. Jak twój tata był mały, wyszedł poza dom i ogród jak miał pół roku!" .... I to jest chyba kwintesencja nowoczesnego rodzicielstwa. Jasiu nie znosi też zupek, więc starodawnym sposobem gotuję mu marchewki z ziemniaczkiem i innymi wkładkami i zajada się nimi upaprany po pachy. Ale nie nazywam siebie przez to ekomamą, nie uważam też, że wyznacznikiem bycia tradycyjnym rodzicem jest używanie tetrowych pieluch i gotowanie ich w garnku na zupę. Tradycyjne rodzicielstwo to wartości, jakie się wyznaje i ja chcę się ich trzymać.
Czego chce nauczyć swojego synka? Na tym etapie otwartości na innych i bliskiej więzi z nami i Dziadkami , naszą rodziną, jego rodzicami chrzestnymi- chcę mu pokazać jak ważne to osoby w jego życiu i jak ważne jest to, że jesteśmy blisko. Chcę by wiedział, że przy nas i bliskich nam osobach będzie zawsze czuł się bezpiecznie i że zawsze może na nas liczyć. Jednocześnie chciałabym żeby był odważnym małym odkrywcą, nie bał się nowych rzeczy i wyzwań ... jeśli uda mi się te postanowienia zrealizować w obecnym etapie jego życia, to będę się czuła spełnioną mamą. A potem ... on sam wyznaczy mi nowe wyzwania, jak co dzień ...
 Świat Mamy::) Podoba mi się Twoja racjonalność i życiowa mądrość! Chyba dojechałaś już do Krakowa, co?:) 

Paulina! Mogłabym tak zadawać kolejne pytania i zadawać ale wiem, że muszę kończyć, gdzieś postawić kropkę:)! Dziękuję z całego serca, że poświęciłaś mi swój czas, dziękuję za fajne, inspirujące słowa! Może jeszcze kiedyś umówimy się na wirtulane pogaduchy?:) Bezpiecznie wracaj do domu i miło spędzaj Dzień Mamy!:)


03.05.2011 rok

Marzena Sienkiewicz. W Wikipedii, w notce biograficznej, możemy przeczytać  o Niej: "polska dziennikarka, prezenterka pogody. Prawie codziennie w "Pytaniu na śniadanie" opowiada o pogodzie i nie tylko. O pogodzie informuje też w Panoramie TVP2. W 2010 rok  u została nominowana do Telekamery -  w kategorii prezenter pogody". Tyle internetowa encyklopedia a ja chciałabym przedstawić Wam Marzenę Sienkiewicz - Mamę! :)  Mamę ślicznej dziewięciolatki Julki :)


Julka i Marzena
Marzena zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących macierzyństwa i swoich relacji z córką. Te odpowiedzi bardzo mnie poruszyły, wzruszyły a niektóre rozbawiły...  I doszłam do wniosku, że w tej Wikipedii należałoby dopisać, że Marzena, to bardzo pozytywna i zawsze uśmiechnięta osoba, która ma w sobie energii do działania za sto osób! :)  Zresztą, co ja tu będe pisała i pisała  - przeczytajcie! :)

Świat Mamy: Marzenko, czy pamiętasz ten moment, kiedy córka pojawiła się na świecie? Swoje uczucia, odczucia? Panika - co teraz, jak sobie poradzę, czy totalny luz?

Marzena Sienkiewicz: Jak zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym najpierw pojawiło się niedowierzanie...Nieeee to niemożliwe.... Za sekundę przyszła panika... Nieeeee!!! To niemożliwe!!! Zaszłam w ciążę jak miałam 26 lat i przez całe moje życie nie miałam nigdy do czynienia z dziećmi! Ja nawet nigdy takiego maleństwa nie trzymałam na rękach... Byłam przerażona... Co teraz? Co dalej? Jak ja sobie poradzę? Przecież nie umiem... Ratunku!!! Ale jednak 9 miesięcy to wspaniały okres "przygotowawczy" dla przyszłej matki. Przez 9 miesięcy wsłuchiwałam się w mój organizm, w moje ciało, w moje rozwijające się dziecko... W moją córkę, którą pokochałam od razu - od momentu pierwszej paniki.

Świat Mamy: Ładnie powiedziane -  od momentu pierwszej paniki :) A jest taki moment, który pamiętasz kiedy poczułaś: tak, jestem w stu procentach mamą? To było już w ciąży gdy zobaczyłaś USG, w czasie porodu, czy kiedy Julka powiedziała pierwszy raz: Mamo :) ?

Marzena Sienkiewicz: W stu procentach mamą... Hmmm...To bardzo trudne pytanie... Ja wciąż się czegoś nowego uczę...W każdym wieku Julka ma inne wymagania, inne oczekiwania, zmiany humorów, swoje problemy, a bo jedna koleżanka to - a druga tamto... Tak jest teraz. Wcześniej były afery, że chce cycka - teraz, natychmiast, potem że smoczek się zgubił a jeszcze troche później, że za szybko wyszłyśmy z basenu.
Każdy problem jest wielkim problemem - a ja - mama - muszę sobie z nim poradzić, żeby Julka wiedziała - przez całe życie - że ma koło siebie stuprocentową mamę, która zawsze się nią zajmie, przytuli i odpędzi strachy.

Świat Mamy: Zgadzam się z Tobą w stu procentach :) Ja też mam takie wrażenie, że to poczucie bycia mamą umacnia się z każdym tygodniem, miesiącem, z każdym problemem, każdą wspólnie przeżytą radością. A starasz się być dla Julki idealną mamą? Jaka jest według Ciebie idealna mama? Czy ktoś taki w ogóle istnieje?

Marzena Sienkiewicz: Idealna mama? Hmmm.... Nie wiem czy jestem idealna mamą... Czy to, że poświęcam cały swój czas Julce gwarantuje mi tytuł idealnej mamy? Julka, praca, dom - tak wygląda moje życie. Jednak czasem chcę też zrobić coś dla siebie - wieczorne wyjście, kino, spotkanie z przyjaciółmi... Najpierw jestem pełna zapału jak pomyślę o "swoim" czasie, ale z każdą godziną - kiedy do owego czasu coraz bliżej - mój zapał jest coraz mniejszy... I w końcu zostaję w domu - z córką. Gramy, wygłupiamy się, czytamy książki i zasypiamy przytulone do siebie.

Świat Mamy: To piękny obrazek... Powiedz, co oznacza dla Ciebie słowo "macierzyństwo"?

Marzena Sienkiewicz: Macierzyństwo - to od 9 lat sens mojego życia. I tyle. Poranek, środek dnia, wieczór i noc - niejedna nieprzespana noc. To dla mnie macierzyństwo.

Świat Mamy: Ja uważam, że macierzyństwo to jest coś, co nas - kobiety- w pewnym sensie określa. Zadałam Ci to pytanie, bo kiedyś podjęłam ten temat na blogu i jedna z czytelniczek napisała w komentarzu, że drażni ją fakt, że jako człowiek jest określana przez pryzmat macierzyństwa i buntuje się przeciwko temu. Byłąm ciekawa jak Ty to postrzegasz. A czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, które czasami wśród rodziców się pojawia, że macierzyństwo to masa wyrzeczeń?

Marzena Sienkiewicz: Ja urodziłam Julkę w takim wieku, że miałam już za sobą masę niezliczonych przeżyć - tych wspaniałych i tych mniej fajnych. Dziecko absolutnie nie spowodowało, że miałam się czegoś wyrzekać. A przecież nawet największe wyrzeczenia rekompensuje uśmiech bezzębnej buźki a potem stwierdzenie - po kilku latach: Maaamoooo!!! Kocham Cię najbardziej na świecie :)

Świat Mamy: Urocze! Ja bardzo czekam na ten moment! :) Ja teraz jestem na etapie zastanawiania się, jak połączyć macierzyństwo z pracą, to spore wyzwanie. Jak Tobie się to udaje? Łączyć karierę z byciem rodzicem? Czy powrót do pracy, po narodzinach Julki, był trudną decyzją? Jak sobie z tym poradziłaś? 

Marzena Sienkiewicz: Powrót do pracy... Julka urodziła się w Gdańsku - tu ja mam mamę
i tatę. Sytuacja zmusiła mnie do powrotu do pracy jak Julka miała 2 miesiące. Szczęśliwie mogłam pozwolić sobie na 3-4 godziny pracy dziennie, więc Julka była nakarmiona dużą ilością mojego mleka - reszta zostawiona w butelce i tak nam się udawało prawie przez cały rok. Jak ja sobie z tym poradziłam? Łatwo nie było takiego małego smoka zostawiać w domu ale był ogródek, był wózek i moi rodzice. Wiedziałam, że zostawiam moje dziecko
w najlepszych rękach w jakich tylko mogę. Teraz w Warszawie - za co Bogu dziękuję - jest
z nami przecudowna pani Iwonka - opiekunka, niania a tak naprawdę członek naszej rodziny.
A my we dwie czujemy sie częścią jej familii. Dzięki pani Iwonce zupełnie się nie martwię jak nie mogę zaprowadzić albo odebrać Julki ze szkoły, czy z jej ukochanych zajęć dodatkowych.

Świat Mamy: Czy dziś łatwo jest być mamą i kobietą sukcesu?

Marzena Sienkiewicz: Jest suuper!!! Bo nie dosyć, że mam kochającą mnie córkę, to jeszcze sukcesy w pracy, którą strasznie lubię. Czy można chcieć coś więcej? Jak wychodzisz z domu - do pracy - z uśmiechem na ustach a jeszcze z większą radością wracasz do domu? Suuper:)

Świat Mamy:  Zazdroszczę! Podobno dobra mama to spełniona zawodowo mama. Masz taki swój trudny moment w "byciu" mama?

Marzena Sienkiewicz: Trudny moment? Chyba wiele jest takich, ale dla mnie osobiście, to ten jak moja córka zapytała dlaczego rozeszliśmy się z jej tatą. Tak - to był bardzo trudny moment. Staram się nie ukrywać niczego przed Julką  ale tłumaczę jej wszystko jak dziecku, którym wciąż jest i niech pozostanie nim jak najdłużej.

Świat Mamy: Oj, to musiały być dla Was bardzo trudne rozmowy... A ten piękny, wzruszjący moment, momenty- bo pewnie było ich trochę :)?

Marzena Sienkiewicz: A wzruszający moment, to każdy ten, jak Julka mówi mi, że kocha mnie najbardziej na świecie, że lubi jak co niedzielę chodzimy na gorącą czekoladę, jak wraca do domu ze szkoły i z zapałem i ekscytacją opowiada mi co tam się działo. I oczywiście wszelkie akademie - gdzie śpiewa, tańczy i jest śliczną, małą dziewczynką, która występuje dla swojej puchnącej z dumy mamy!

Świat Mamy: Julka ma już 9 lat, tak? Jak zmieniają się Wasze relacje? Starasz się być dla niej koleżanką, czy raczej uważasz, że nie taka jest rola rodzica?

Marzena Sienkiewicz: Julka ma juz 9 lat - w co wciąż nie mogę uwierzyć:) Jestem dosyć wymagającym rodzicem, ale sprawiedliwym. Kilka razy nawet odpuściłam jej lekcje:) Ale jesteśmy też przyjaciółkami. Julka wie i co najważniejsze nie boi się i nie wstydzi się powiedzieć mi wszystkiego. Jestem z tego bardzo dumna, bo nie każda dziewczyna dzieli się ze swoją mamą tajemnicami dziewięciolatki. Mam nadzieję, że tak będzie juz zawsze.

Świat Mamy:  Życzę Wam tego! Trudno jest patrzeć jak  Twoje dziecko robi się coraz bardziej samodzielne i w sumie coraz mniej potrzebuje rodzica? Tęsknisz za latami "malutkiej Julki" :) ? 

Marzena Sienkiewicz: Uwielbiam moje dziecko w każdym momencie jej życia. Kochałam karmić ją piersią, patrzeć jak taki mały stworek jest zupełnie uzależniony ode mnie. Potem przedszkole, pierwsze koleżanki a teraz już zaczyna się spanie u koleżanek!! :))  Ale ja  najbardziej - z największym rozczuleniem - wspominam jak Julka miała 2-3 lata. Była wspaniała - pierwsze słowa, pierwsze odważniejsze kroki, wielka ochota poznawania świata: a co to pada z nieba, a dlaczego to jest zimne? a po co tam idziemy? Ja jestem gaduła, ale przy mojej córce wydaję się niemową:)

Świat Mamy: :)))))))))))))))))))) Marzenko, a Julka zadaje Ci trudne pytania, na które niełatwo znaleźć odpowiedź?

Marzna Sienkiewicz: Najtrudniejsze pytanie - do tej pory? Dlaczego tata mieszka z inną panią a nie z nami...?

Świat Mamy: Wiesz, to Himalaje pośród trudnych pytań... Porozmawiajmy więc o czymś bardziej pozytywnym. Jak lubicie spędzać czas  - razem ? Oglądacie razem mecze piłki nożnej :) ? 

Marzena Sienkiewicz: My większość czasu spędzamy razem - poza czasem kiedy Julka jest w szkole albo ja w pracy. Narty, sanki, basen - kiedyś nawet zaciągnęłam Julkę do sauny, ale nie podobało jej się. Kochamy wspólne zakupy - ach te baby :), jeżdzenie na myjnię samochodową, której ja się potwornie boję a moje dziecko piszczy z zachwytu:))) Sopot - plaża i to nie tylko w lecie, ale i na jesieni i w zimie, wizyty w naszej ulubionej bibliotece i godzinami wybierane ksiązki.... Mecze? Jasne!! Julka już jest wiernym kibicem Barcelony i Messiego oczywiście :)

Świat Mamy: No proszę! :))))) A czy Julka dalej lubi towarzyszyć Tobie podczas pracy, na planie? Może chce iść w Twoje ślady?:)

Marzena Sienkiewicz: Julka jest strasznie śmieszna ale i mądra i rezolutna. Wie, że mama pracuje w telewizji, ale nie "puchnie" z tego powodu. Jak muszę czasami zabrać ją do pracy rano - do "Pytania na Śniadanie" - to najpierw bardzo marudzi, że będzie musiała bardzo wcześnie wstać, a potem czasem przysypia w garderobie. Generalnie nudzi jej się :) A iść
w moje ślady? Absolutnie nie!:) Julka już ma określony plan na siebie i chce być jednocześnie architektem wnętrz i projektantką mody!

Świat Mamy: Wow! Ambitnie! Wszystko przed nią! Pozostaje życzyć powodzenia i wytrwałości w realizacji marzeń! Rozumiem, że masz w Julce  osobistą stylistkę:)?  A co jest dla Ciebie najważniejsze, co chciałabyś przekazać Julce? Taka tajemna życiowa wiedza?

Marzena Sienkiewicz: Chciałabym przekazać Julce to, że dobro istnieje. I że w naszych - w sumie - trudnych czasach - musi patrzeć na rodzinę, na przyjaciół na swoje i ich dobro. Ale chciałabym jej też przekazać, że nie może się poddawać - walczyć o to w co wierzy.

Świat Mamy: O czym marzy Marzena Sienkiewicz jako Mama- dla swojego dziecka?

Marzen Sienkiewicz: O czym marzę dla swojego dziecka? Hmmm.. żeby nie dopadł jej bunt nastolatki :), żeby nie musiała przechodzć takich trudnych chwil jak ja, oszczędzić jej niepowodzeń (chociaż to pewnie niemożliwe) i żeby miała to czego zapragnie. Żeby została szanowaną pania architekt, z której zdaniem liczą sie wszyscy i żeby dostała kiedyś Oskara mody - za najlepsze kreacje jakie tylko projektant mody może wykreować. Czy to dużo??? :)))

Świat Mamy: Myślę, że mama ma prawo chcieć dużo dla dziecko a nawet jeszcze więcej!!! :))) Dziękuję Marzenko za wszystkie odpowiedzi i poświęcony czas. Bardzo!!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz