29 sie 2012

Moja torba - moje ja

Jadę na spotkanie. Mr T z tatą w domu. Usiadłam na przystanku. Uciekł autobus-może to dobrze przestanę w końcu pędzić, chwilę posiedzę. Tak po prostu... 

Zaglądam do torebki, bo chyba już nie umiem siedzieć tak po prostu tylko szukam zajęcia, bo przecież w wolnej chwili trzeba działać, na maksa tę wolną chwilę wykorzystać... Zaglądam więc do tej torebki... To podobno wizytówka kobiety. Moja torba jest duża. Dawno tu nie zaglądałam, bo po co brać swoją torbę na plac zabaw, czy do parku? Skoro trzeba targać zabawki, soczki i inne niezbędne rzeczy. Materiał w środku rozpruł się, rzeczy wpadły pod podszewkę. Nurkuję. Wyciągam książeczkę mr T "Przygody Czuczu", Sudocrem, zatyczkę do butelki, mokre chusteczki, autko, które mr T szukał od tygodni... Całe dno torby w okruszkach ulubionych ciasteczek mr T. Gdzieś między tymi rzeczami mój notes, długopis, portfel, mp3 bez słuchawek i książka o kobietach, dla kobiet...

Pomyślałam sobie: jaką jestem teraz kobietą? Kim jestem teraz? Skoro torba, jej zawartość,  mówi o kobiecie bardzo dużo, to co moja torba mówi o mnie? Chaos, mr  T, mr T, mr T...

Przyjechał autobus. Wrzuciłam wszystko do torby, pewnie znów wpadło wszystko za podszewkę...