26 maj 2011

"...jestem mamą staromodną..."




Ona w pociągu relacji Warszawa-Kraków, ja - w domu na kanapie, jedną ręką zabawiam mr T, drugą piszę:)

Tak wirtulanie, na czacie, spotkałam się z Pauliną Guzik, dziennikarką programów informacyjnych (m.in Puls Raport, Panorama TVP2, Wiadomości TVP1), autorką bloga Baby and the city a przede wszystkim :) Mamą siemiomiesięcznego Jasia!

z Jasiem

I tak wirtulanie sobie porozmawiałyśmy o dzieciach, o byciu mamą, o życiu :) Zapraszam!

Świat Mamy: Na początku naszej rozmowy muszę zapytać jak mija Twój "pierwszy" Dzień Mamy :):)?
Paulina Guzik: Pracowicie!Jako mama pisząca bloga dziecięco - matkowego śniadanie zamiast z synem zjadłam w TVP2 (przyp. Paulina była dziś gościem "Pytania na Śniadanie"), ale mam nadzieję, że nasze występy przyczynią się do poprawienia sytuacji naszej - maminej w miejskiej dżungli. A z Jasiem zobaczę się już za 3 godziny (gdy rozmawiałyśmy było po 12.00) i urządzimy sobie piękny spacer. Tata Jasia obiecał też wypad na obiad, więc będzie świątecznie i uroczyście!
:)
Świat Mamy: Wiecznie zaganiana, zapracowana! :) Paulina, odwiesiłaś mikrofon i, jak piszesz na swoim blogu, jesteś teraz na etacie mamy:) Więc, jak się czujesz w nowej "pracy", w nowej roli? Spełniasz się jako mama?
Paulina Guzik: Wszystkim, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości, czy można spełniać się w roli niepracującej zawodowo mamy polecam piosenkę, którą dziś sprezentowała mi na dzień Mamy .. chrzestna mama Jasia

Bycie z dzieckiem to owszem, ciężka harówka, ale żadna praca tego nie zastąpi, nie uzupełni i nie da tyle satysfakcji. Jestem mamą staromodną - w sensie emocjonalnym - chcę być z Jasiem, gdy zacznie raczkować, chcę widzieć jak stawia pierwsze kroki - tego mi nikt nie odbierze i cieszę się, że dzięki mojemu Mężowi mam taką możliwość. Nie czuję, że się cofam - tyle nowych umiejętności ile nauczy nas dziecko, nikt nas nie nauczy, czyż nie, droga Mamo Mr T?
Świat Mamy: Podpisuję się pod wszystkim, pod każdym słowem! Ładnie to nazwałaś " jestem staromodną mamą" :):) Ja też! Cieszę się każdą godziną spędzoną z mr T:):) To niesamowite, że TO się nie nudzi. Czasami człowiek pada ze zmęczenia ale jakoś tak szybko się regeneruje :), prawda?:) A co, czego uczy Ciebie macierzyństwo, siedmiomiesięczny Smyk? Czy zmieniło Ciebie to doświadczenie? Przewartościował się świat?
Paulina Guzik: Oprócz błyskawicznego żonglowania butelkami, równie błyskawicznego zmieniania pampersów i wcześniejszego (niż w ciąży) wstawania ... na pewno ORGANIZACJI - czas tylko dla siebie mam po 21 albo podczas drzemki popołudniowej. Zwykle mam na te chwile pełną listę zadań, ale dochodzę do perfekcji w "odhaczaniu" ich wszystkich jako "zrobione" do czasu, gdy Jasiek się obudzi.Na początku, gdy się urodził, wybieranie się na spacer zaczynało się o 8, wychodziliśmy o 15 - teraz jest znacznie lepiej, a mamy dwójki, trójki czy nawet czwórki maluchów mówią często, że im więcej dzieci, tym szybciej się organizujesz! Punkt drugi - CIERPLIWOŚĆ i KONSEKWENCJA - jestem raptusem, a przy Synku widzę, że nie pośpiechem a spokojem i powtarzalnością pewnych czynności możemy uczyć, bawić i cieszyć się sobą. Punkt trzeci - POKORA - koniec bycia pępkiem świata, od czasu narodzin to dzieci się nim stają.
Świat Mamy: Pokora, oj tak... A te "wyprawy" są cudne :):) Pamiętam jak przerażało mnie wyjście z domu po narodzinach mr T! A jak miałam jeszcze zdążyć gdzieś na określoną godzinę! :):) To graniczyło z cudem:) A co jest według Ciebie najtrudniejsze w byciu mamą, rodzicem? Co do tej pory było, jest, dla Ciebie największym wyzwaniem?
Paulina Guzik: Zmuszenie się do pójścia wcześniej spać ... haha...
Świat Mamy: :))))))
Paulina Guzik: ... ale to tak pół żartem pół serio. Myślę, że największym wyzwaniem jest wyczucie granicy między opieką a nadopiekuńczością, tzn. kiedy pomóc dziecku wstać jak się przewróci i płacze, a kiedy zostawić go, by ćwiczył i w końcu poradził sobie z samodzielnym siadaniem; czy spełniać każdą zachciankę "bo jest taki malutki", czy może już czas na "wychowanie", nie tylko pielęgnację maluszka. Tego trzeba się nauczyć i wcale nie jest to proste, ale boski wynalazek instynktu macierzyńskiego niewątpliwie w tym pomaga!
Świat Mamy: A cofnijmy się do tego czasu, gdy Jaś siedział jeszcze w brzuszku:) Byłaś gotowa na macierzyństwo? Czy z perspektywy czasu jak patrzysz na to wszystko, to uważasz że można w ogóle być na macierzyństwo gotowym? Wiesz, często się mówi: nie, dziecko później, nie jestem, nie jesteśmy na to jeszcze gotowa(i)itd.
Paulina Guzik:Jedno jest pewne, i wiem to z doświadczenia innych znajomych rodziców - dziecko planowane czy nie, zawsze kocha się je najbardziej na świecie. Jeśli chodzi o prozaiczną kwestię finansów - wydatki na dziecko nie są aż tak wielkie, żeby nie było "stać" na dziecko kogoś ze średnią krajową. Więc odkładania decyzji o urodzeniu dziecka na czas, gdy "będziemy mieli dom", albo "będziemy mieli większy samochód", albo "skończę tylko ten 5-letni projekt" nie ma po prostu sensu. Nie od parady ktoś ustawił nam zegar biologiczny tak, że dziecko najlepiej urodzić przed 30-tką. Choć do posiadania dzieci nie można nikogo zmuszać i wywierać na nich presji, bo jeśli ktoś "odkłada" decyzję przez 15 lat , to może po prostu odpowiada mu model małżeństwa czy związku bez dzieci... Dla mnie plusik na teście ciążowym był największą życiową radością, której właśnie w tym czasie się spodziewałam. Świadomość, że rośnie mi pod sercem mały człowieczek jest po prostu kosmiczna , nie do opisania (choć pełną świadomość życia wewnątrz siebie masz dopiero jak mały/mała zacznie się w brzuchu gramolić). Na macierzyństwo czułam się gotowa, choć bałam się nieznanego, jak każda "pierwiastka". Poród naturalny też nie jest taki straszny, jak go malują, a kobiety zaskakująco szybko dochodzą potem do siebie.

Świat Mamy: Masz jeszcze siłę na dalszę wirtualną rozmowę?:)
Paulina Guzik: Jadę w pociągu, komp mi niedlugo padnie! :)))
Świat Mamy: Ostatnie trzy pytania ok? :)))
Właśnie czytam książkę Leszka Talko "Dziecko dla odważnych" - polecam, śmiech do łez murowany, mnie aż brzuch rozbolał ze  śmiechu! Książka zaczyna się od opisu sytuacji jak rodzice czekający na dziecko czytają poradnik za poradnikem a później okazuje się, że te rady nie mają nic wspólnego z rzeczywistością:))) Ja też padłam ofiarą poradników :))) Zaczytywałaś się w nich? Szykowałaś się jakoś do roli rodzica?
Paulina Guzik: Przeczytałam starą dobą książkę, którą chyba miała jeszcze moja mama: "W oczekiwaniu na dziecko", klasyk klasyków! Pomogła w uspokojeniu się, gdy niepokoiły mnie jakieś ciążowe objawy. Byłam też na szkole rodzenia, i tyle. Nie czytałam forów internetowych - kiedy miałam wątpliwości, pytałam o to swojego lekarza. Nie wpadałam w  ciążową paranoję - latałam samolotem (przewędrowałam z Jasiem w brzuchu 30 tysięcy km!), jeżdziłam autem, chodziłam na fitness dla przyszłych mam...oczywiście miałam szczęście, że ciążą była "książkowo łagodna". Kiedy już urodził się Jaś do książki "Pierwszy rok życia dziecka" zajrzałam kilka razy - przeczytałam o trzech pierwszych miesiącach.
Potem nie było już czasu a w razie wątpliwości pytałam zaprzyjaźnionych mam i prawdziwe kopalnię informacji - moją mamę, mamę chrzestną Jasia i (o ja szczęściara!) - mojego tatę - pediatrę. Jedyne co mogę poradzić innym mamom, to czytanie poradnikowych ksiag "na bieżąco" - tzn kiedy dziecko ma miesiąc, nie czytajcie co będzie robić jak będzie miało pół roku bo na pewno nic z tego nie zapamiętacie. Podobnie z poradnikami ciążowymi - w drugim trymestrze czytałam o kolejno o 4, 5 i 6 miesiącu ciąży i bardzo to sobie chwalę. Teraz czytam głównie blogi innych mam i mam nadzieję, że moje pisadło też się mamom przydaje z praktycznego punktu widzenia, a jeśli chodzi o pozycje książkowe to planuję zakupić książkę "Zła Matka" - podobno bardzo fajna. Ale jak mam być szczera gdy już mam chwilę na błogie czytalstwo to zasiadam do "normalnych" lektur, np ostatnio "Mała Matura" Majewskiego ... pyszna, wzruszająca i ciekawa opowieść z moim ukochanym przedwojennym Lwowe w tle.
Świat Mamy::) I święta racja! Ale książkę L.Talko też polecam! Nie będziesz żałowała! :)))) Jesteś bardzo aktywną mamą, taki jest też Twój blog. Skąd czerpiesz tę energię?! Jak zachęciłabyś inne mamy, zeby sie odważyły i ruszyły z domu? Działały!
Paulina Guzik: Zachęciłabym je dobrem dzieci, przede wszystkim. Jaś pierwszy spacer odbył w wieku 5 dni. odwiedził restaurację, gdy miał 3 tygodnie, od urodzenia miał kontakt z kuzynami, dziećmi przyjaciół i znajomych. I na pewno miało to wpływ na to, że jest dzieckiem otwartym, ciekawskim, nie boi się ludzi, nigdy jeszcze nie zapłakał gdy ktoś "obcy" wziął go na ręce, lubi inne dzieci, śledzi każdy ich ruch i stara się naśladować - bez wychodzenia z domu raczej by się to nie udalo ... choć nie zmienia to faktu że prawdziwy dramat zaczyna się wtedy, gdy mamy nie ma wieczorem ! Ale to chyba tylko łechce naszą matczyną dumną miłość i oddanie dziecku! Zachęcam mamy, by podróżowały i wychodziły z dziećmi jak najczęściej, dziecko chłonie wszystko, maluch ekscytuje się najdrobniejszą rzeczą, taką jak choćby zielony listek na drzewie, dajmy mu więc poznawać świat i nie ograniczajmy go do czterech ścian bezpiecznego domu.
Świat Mamy::) Cały czas Ci przytakuję:) Mr T dziwnie na mnie patrzy, bo jestem wpatrzona w monitor i pokrzykuję: racja, tak jest! :))) Dwa ostatnie pytania:))) Jedno to nawiązanie do tego co mówiłaś. Mówisz o sobie tradycjna mama:) A jak czytasz blogi innych mam, obserwujesz inne mamy, to uważasz, że wizerunek mamy - jako takiej- zmienia się, jest inny niz 10 lat temu? I ostatnie pytanie. Jaką mądrość, coś najważniejszego, chcesz przekazać Jasiowi?Taka największa nauka dla Niego od Ciebie?
Paulina Guzik: Oj bardzo się zmieniło, bo czasy mamy inne. Nasi rodzice choć bardzo chcieli, nie mogli zabrać nas na wakacje do Grecji czy Hiszpanii od tak! My mamy paszport dla malucha w miesiąc - a więc mamy inne możliwości, niż nasze mamy i należy to wykorzystywać. Koedyś trzeba było jeździć z kojcem na dachu - teraz wystarczy upewnić się, czy w pensjonacie jest łożeczko niemowlęce. A już najlepsze co powiedział mi mój ukochany Dziadek na chrzcinach Jasia, mając na myśli Jasia i Adasia - o 6 tygodni starszego kuzyna - mojego bratanka: "Rany Boskie! Te dzieci przechodzą z rąk do rąk i nawet nie pisną, i ty tak spokojnie na to patrzysz. Jak twój tata był mały, wyszedł poza dom i ogród jak miał pół roku!" .... I to jest chyba kwintesencja nowoczesnego rodzicielstwa. Jasiu nie znosi też zupek, więc starodawnym sposobem gotuję mu marchewki z ziemniaczkiem i innymi wkładkami i zajada się nimi upaprany po pachy. Ale nie nazywam siebie przez to ekomamą, nie uważam też, że wyznacznikiem bycia tradycyjnym rodzicem jest używanie tetrowych pieluch i gotowanie ich w garnku na zupę. Tradycyjne rodzicielstwo to wartości, jakie się wyznaje i ja chcę się ich trzymać.
Czego chce nauczyć swojego synka? Na tym etapie otwartości na innych i bliskiej więzi z nami i Dziadkami , naszą rodziną, jego rodzicami chrzestnymi- chcę mu pokazać jak ważne to osoby w jego życiu i jak ważne jest to, że jesteśmy blisko. Chcę by wiedział, że przy nas i bliskich nam osobach będzie zawsze czuł się bezpiecznie i że zawsze może na nas liczyć. Jednocześnie chciałabym żeby był odważnym małym odkrywcą, nie bał się nowych rzeczy i wyzwań ... jeśli uda mi się te postanowienia zrealizować w obecnym etapie jego życia, to będę się czuła spełnioną mamą. A potem ... on sam wyznaczy mi nowe wyzwania, jak co dzień ...
 Świat Mamy::) Podoba mi się Twoja racjonalność i życiowa mądrość! Chyba dojechałaś już do Krakowa, co?:) Paulina! Mogłabym tak zadawać kolejne pytania i zadawać ale wiem, że muszę kończyć, gdzieś postawić kropkę:)! Dziękuję z całego serca, że poświęciłaś mi swój czas, dziękuję za fajne, inspirujące słowa! Może jeszcze kiedyś umówimy się na wirtulane pogaduchy?:) Bezpiecznie wracaj do domu i miło spędzaj Dzień Mamy!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz