20 kwi 2011

Co to znaczy hałas...?

Ten temat przyszedł mi do głowy wczoraj. Spacerowałam z koleżanką. Mijałyśmy jakąś panią z psem, który szczekał. Koleżanka zapytała: nie wkurza cię to? No i się trochę nasłuchała:)! Jeju jak mnie to wkurza!

Idę z wózkiem, a w nim Mr T próbuje usnąć (czasami są takie dni, że choć jest padnięty-spać nie chce, a wtedy może zacząć się marudzenie co oznacza - koszmar). Ja chcę by zrobił to jak najszybciej, bo chcę mieć czas dla siebie, poczytać, pomyśleć (zrobić coś na co w domu nie mam czasu, bo cała uwaga skupiona jest na mr T). A tu? Mija nas szczekający pies, ktoś woła go, nad nami helikopter albo samolot, gdzieś tam na ulicy syrena wyje albo klakson... Mr T zamyka oczy, jak już szczęśliwa, że w końcu... Ufff... A tu nagle: łaaaaa, łaaaa - płacze jakieś dziecko, z daleka słyszę donośny śmiech jakiejś dziewczyny i widzę zbliżającą się grupę ludzi. Są rozchichotani! A ja? Normalnie bym sama zaczepiła ich uśmiechem. A tymczasem: gotuje się! Gdyby wzrok mógł... no dobrze wiecie co mam na myśli...Uciekam więc z dala od ludzi. Udało się. Czytam. Relaksuje się. Jedna strona, druga... Wieje wiatr. Przewraca kartki... Szelest. Mr T budzi się. Taaaaa... Koniec relaksu.

Brzmi absurdalnie! Pewnie, że tak! Jak kadr z "Dnia Świra"! Wiem, wiem! Pies ma prawo szczekać, dziecko płakać a ludzie śmiać się gdy są szczęśliwi, bo jest wiosna! Pewnie, że tak! Ale po nieprzespanej nocy, po ciągłym zabawianiu, człowiek marzy o chwili ciszy, spokoju... Tymczasem zmysły ma wyostrzone maksymalnie. To niesamowite ale każdy dźwięk, który jest codziennie obecny w naszym życiu i wpada jednym uchem a drugim wypada, nagle staje się hałasem,  wrogiem, bo budzi dziecko. Jak ten szelest kartki... Także, nie dziwcie się jak zobaczycie rozwścieczoną twarz jakiejś mamy, kiedy Wy śmiejecie się głośno, bo jesteście szczęśliwi! To jest silniejsze od niej :))))i ona wie, że to absurd ale cóż.....

A w zakładce dla "mam z brzuszkiem" o karmieniu piersią.Zapraszam!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz