21 maj 2012

Droga do...

Czytam właśnie bardzo ciekawą książkę "Droga 66" Doroty Warakomskiej. 

Autorka wyruszyła w podróż tą legendarną drogą po Stanach Zjednoczonych. Niby zwykła droga, po prostu już stara i bardzo długa, ciągnie się przez całe Stany.  Kiedyś była najważniejsza, dziś obok niej przechodzi autostrada i droga popadła w zapomnienie... A razem z nią ludzie, którzy przy drodze mieszkali, którzy " żyli z tej drogi". Niektórzy na drodze, przy drodze, zostali inni uciekli szukać lepszego życia. 

Dziś "66" chyba znów ma dobrą passe. Znów zachwyca turystów, znów "daje chleb" przydrożnym mieszkańcom. Nadaje sens ich życiu. Ta droga jest taka, jakie jest życie... Taka, jaki świat jest.... Coś jest modne, wspaniałe, unikalne, ma wielu przyjaciół, zwolenników a z czasem moda mija... Upływający czas działa na niekorzyść. Trudno wrócić do tego co było. Nieśmiało można liczyć na tych, którzy zostali jeszcze przy drodze...

To książka niby o drodze a tak naprawdę o życiu. Kto nie zadaje sobie pytania o swoją drogę? Czy jest właściwa, czy trzeba z niej zboczyć a może obok niej przechodzi już autostrada a my tkwimy w ślepej uliczce? Chyba każdy szuka swojej drogi, prawda? Tylko czy każdy umie narysować jej mapę...? 

Takie okoliczności jak narodziny dziecka dużo zmieniają. Nagle wyrwane jesteśmy z biegu, z pracy, z życia jakie było. Wyrwane z pewnej drogi. Zaczyna się jakaś nowa, w nieznane, z niezwykłym małym przewodnikiem.  Droga kręta, trudna, pełna niespodzianek ale też jedna z piękniejszych dróg, fascynująca podróż. Dla mnie najlepsza!

Wiecie co mnie zaskoczyło?Jak bardzo trudno wrócić na"tamtą" trasę... Często zadaje sobie pytanie czy chcę jechać dalej tą samą trasą co kiedyś, tą samą prędkością. Szukam nowych opcji, są nawet pomysły jakie inne miejsca na mapie życia warto zwiedzić. Brakuje może odwagi. Determinacji a może dobrej mapy i GPS-a.  

Autorka książki nie kierowała się znakami, ale wskazówkami "przydrożnych" mieszkańców drogi "66".. Słuchała opowieści zwyczajnych - niezwyczajnych ludzi, o ich wyborach, losie, który płatał figle. A oni czerpali siłę i inspiracje właśnie z "66". 

Droga, która jest nasza, którą obieramy musi inspirować, prawda? Żeby życie było jakieś, żeby nie mijało o tak, po prostu, to musi inspirować, dawać siłę. Wtedy się jest po prostu spełnionym: rodzicem, pracownikiem, kobietą, mężczyzną...  Tak niewiele a tak dużo. 

Polecam książkę. Sama historia drogi 66 jest niesamowita a historie ludzi... Wspaniałe! Może właśnie historie ludzi z okolic "66" dadzą Wam jakieś wskazówki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz