30 maj 2012

Przyjemności


Wyruszyłam z mr T na spacer. Miało być aktywnie. Piłka, rowerek, plac zabaw. Zwarta i gotowa ruszyłam. Mr T wygodnie siedział na rowerku i podziwiał świat, pokrzykując przy tym "oooo, łooooooł". Taka była reakcja na samochody, psy, dzieci, na wszystko to co mijaliśmy. Szłam trochę jak na ścięcie, bo nie miałam ochoty ganiać za piłką, ani robić babek z piasku. Ale cóż! Siła wyższa! Trzeba iść, dziecko musi być na świeżym powietrzu a poza tym chce - pokazało mi to stojąc w pidżamie, z sandałkami w ręku, pod drzwiami. 

Doszliśmy do parku, na plac zabaw. Piłka, kilka goli strzelonych, potem jakieś buju, buju, zjeżdżalnia, na babki  robione w piaskownicy to mr T tylko popatrzył. Wziął swoją butlę, mnie za rękę i ruszył pod ogrodzenie parku. Stanął i patrzył na auta. Byłam zirytowana. Ja tu organizuje miłe południe! Ma być aktywnie, ma być wśród zielonych drzew a tymczasem stoimy i wdychamy spaliny! Mr T wpadł na kolejny pomysł! Wyszedł z parku - ja wkurzona za nim, ciągnąc rowerek i kopiąc piłkę - i ruszył na przystanek autobusowy. Usiedliśmy na ławce i przez dobre pół godziny oglądaliśmy auta w korku i autobusy. Mr T był przeszczęśliwy! Ja ochłonęłam...

Pomyślałam sobie... Kiedy ja coś takiego zrobiłam? Usiadłam gdzieś i patrzyłam na coś tylko dlatego, że...lubię? Nie pamiętam... Wciąż goni mnie czas, wciąż ja gdzieś gonię... Nie wiem gdzie... Tik, tak, tik, tak... Czas, czas... Trzeba to, tamto i tak w kółko. Pomyślałam: to co, że wdychamy spaliny a zamiast aktywności opychamy się chrupkami kukurydzianymi. Skoro właśnie to może dać najwięcej radości... Pomyślałam sobie, że dlaczego mam na siłę mr T ganiać po tym placu jak właśnie teraz - gdy jest beztroskim dzieckiem - ma czas żeby dostarczać sobie przyjemności... Potem to już tylko będą mu kazali, bo grupa, bo wszyscy, bo tak trzeba... Pewnie, że czasami trzeba ale czasami nie... 

Tak i my dorośli chyba musimy sobie to czasami powiedzieć. Czasami trzeba ale czasami trzeba też odpuścić... Siąść popatrzeć na drzewa, ptaki, posłuchać szumu wiatru, nie robić nic... Zrobić to co sprawia nam przyjemność a nie to co trzeba....

Mr T wstał z ławki, oczy błyszczały, był uśmiechnięty i zadowolony. I ruszył do parku, na plac zabaw. Ja za nim.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz