1 maj 2011

... Ktoś miły na zdjęciu...

Cokolwiek bym napisała o tym niezwykłym Człowieku zabrzmi banalnie, normalnie, tak po prostu... Każdy zapamięta Go inaczej a nasze dzieci będą "patrzyły" na Jana Pawła II naszymi oczami... Od nas zależy ten Jego obraz... Trudne zadanie. Oglądałam dziś watykańskie uroczystości. Mr T na kolanach, wpatrzony był w ekran :) Takie piękne, kolorowe obrazki, i Ktoś miły na zdjęciu... Taki dobry Dziadziuś... :)

Nie wiem czy istnieje coś takiego jak pokolenie JP2. Co raz częściej myślę, że to jakieś wyświechtane hasło. Ja o Janie Pawle II zawsze będe myślała - po prostu - jako o dobrym Człowieku, mądrym, z zasadami, a dopiero potem jako o najważniejszej osobie w Kościele, jako o postaci historycznej, o błogosławionym. Chcę żeby mr T dużo o Nim wiedział. Nie tylko, że Wielkim Polakiem Był ale że był mądrym Człowiekiem i, choć nie łatwo czyta się Jego filozoficzne "zapiski", to wiele razy mówił do nas o rzeczach bardzo skomplikowanych tak nieskomplikowanie, że mądrości życiowych starczy dla każdego. Jak chociażby to zdanie o dzieciach....

"Dzieci są nadzieją, która rozkwita wciąż na nowo, projektem, który nieustannie się urzeczywistnia, przyszłością, która pozostaje zawsze otwarta."
Jan Paweł II

Piękne prawda? W pracy zrobiłam dziesiątki tematów o Papieżu  - gdy żył i po śmierci. Wiele z nich dotyczyła dzieci, młodzieży i Jego. Niektóre filmowe relacje znam na pamięć. Zawsze jednak urzekała mnie ta szczerość w relacjach 80-latka z kilkulatkami, nastolatkami :)))  

W mojej głowie na zawsze pozostanie jeden obraz, widziany w Watykanie. To było rok po śmierci Jana Pawła II, byłyśmy z koleżanką oddelegowane do Watykanu, żeby relacjonować obchody pierwszej rocznicy śmierci.Byłyśmy z operatorem na zdjęciach w Grotach Watykańskich, gdzie do wczoraj był grób Papieża Polaka. Panowała tam przejmująca atmosefera. Tłum, dziwna cisza, dużo łez. Ludzie mogli zatrzymać się tylko na chwilę, przyklęknąć, niektórzy zostawiali listy, jakieś osobiste drobiazgi. Jeden pan przyszedł z dziewczynką. Malutką. Miała zespół Downa. Posadził ją przy grobie. I czekał... Czekał na cud... Po wyjściu z Grot dziennikarze podeszli do tego pana z pytaniem dlaczego to zrobił? Przecież  córki nie da się uleczyć...? Ale on wierzył, że może jednak... i powiedział, że może chociaż Papież pomoże, że będzie miała dobre, godne życie... Podziwiam ludzi, którzy potrafią tak wierzyć... Dziś był pewnie dla nich bardzo wyjątkowy dzień.




  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz