31 maj 2011

Ona i On

ON





Filip Frąckowiak. Znamy się przede wszystkim ze studiów. Jak go wtedy postrzegałam? Jako bardzo ułożonego, grzecznego  chłopaka, który ma jasno sprecyzowane plany na przyszłość. No i oczywiście mówiono o nim: syn tej znanej piosenkarki...  Dziś wiem, że to Go trochę irytuje... O czym zaraz przeczytacie. Dziś Filip jest dziennikarzem, pracuje w TVP Info i jest tatą:)


Świat Mamy: Filip najpierw trochę o Twoim dzieciństwie. Gdy wracasz wspomnieniami do czasów dzieciństwa, to natychmiast kojarzy Ci się z...?

Filip Frąckowiak: Jedno z najsilniejszych wspomnień jakie znajduję w swojej pamięci to jazda na motocyklu z moim Tatą. To jednocześnie chyba najwcześniejsze wydarzenie, które pamiętam, mając 3 lata byłem odwożony do przedszkola przez Tatę.
Jest też wiele innych wspomnień. Na "wyróżnienie" zasługuje stres w szkole. Ten przed wieńczoncymi semetr koncertami egazinacyjnymi w muzycznej podstawówce i ten przed klasówkami.

Świat Mamy: Wiedziałam, że zawsze byłeś taki sumienny jak na studiach! :) Brawo!  Ale może o stresie nie rozmawiajmy, o czymś znacznie przyjemniejszym :) Jakie są smaki, zabawy, miejsca Twojego dzieciństwa?

Filip Frąckowiak: Ulubioną zabawą dzieciństwa była jazda na rowerze. Wyjeżdżałem na kilkugodzinne wycieczki bmx - em, który dostałem od Mamy na siódme urodziny. Zapominałem się w tej jeździe i przemieżałem każdą ulicę i ścieżkę w lesie. Czułem się wtedy taki samodzielny. Pamiętam też, że bardzo lubiłem zabawy z kolegami polegające na imitowaniu bójki. "Zadawaliśmy ciosy" sobie i padaliśmy na ziemię. Mogliśmy tak grać po kilkadziesiąt minut po lekcjach. Smakiem dzieciństwa była pasta jajeczna robiona przez moją Babcię Zosię albo poszatkowane pomidory z cebulką, koniecznie mocno posolone! Jednak każdy dzień zaczynał się od kubeczka gorącej wody z miodem. Babcia zawsze budziła mnie przynosząc mi ten smakołyk. Dziś staram się często budzić tak mojego syna Franka.

Świat Mamy: :)))) Kubeczek wody z miodem ) Urocze i co ważne zdrowe! :) Jeździleś z Mamą na koncerty, wciąż podróżowałeś, to musiało być niezywkłe - wciąż w innym miejscu, nowi ludzie...

Filip Frąckowiak:To było wspaniałe. Dzięki podrożom z Mamą nauczyłem się wielu rzeczy, w różnym okresie dzieciństwa i młodości. Gdy byłem mały poznawałem miejsca i ludzi. Myślę, że dla Mamy musiało to być trudne jeździć po kraju z małym dzieckiem. Gdzieś mnie trzeba było zostawiać podczas ciągłych prób i koncertów. Znam opowieści kolegów Mamy, którzy realizowali w wozach transmisyjnych duże koncerty, na przykład Opole. Mama zostawiła mnie kiedyś w jednym z nich dosłownie na chwilę....Podobno narobiłem tyle bałaganu, że już więcej na bycie moimi niańkami się niezgodzili :)))))))))))
Wielkim przeżyciem był też wyjazd z Mamą na 3 miesiące do Stanów Zjednoczonych. Miała wtedy serię koncertów w Chicago i w Nowym Jorku. Miałem 7 lat gdy po raz pierwszy zobaczyłem te wielkie miasta Ameryki. Dzięki jej pracy mogłem tak wcześnie uczyć się różnorodności świata.
Gdy zrobiłem prawo jazdy woziłem ją w wakacje na koncerty. Wtedy nauczyłem sie dzięki niej jeździć samochodem. W tygodniu robiłem około dwóch tysiący kilometrów Każdy taki wyjazd był dla mnie przygodą.

Świat Mamy: Wow!Brzmi fantastycznie! Jako 7-latek byłeś w miejscach, o których wielu dorosłych wciąż marzy. Fajnie, bo takie podróże kształtują człowieka... A gdy nie było tych koncertów, Mama była tylko dla Ciebie, to jak lubiliście spędzać razem czas?

Filip Frąckowiak:Kiedy Mama nie koncertowała to był dla niej czas odpoczynku. Zabierała mnie więc tam gdzie lubiła spacerować - po szlakach dolnych partii Tatr.

Świat Mamy:Twoja mama przyznaje się w wywiadach, że była i jest nadopiekuńcza :)- jak znosił to mały Filip ? Wiadomo, dzieci chcą być takie dorosłe:)!

Filip Frąckowiak: Z jednej strony była nadopiekuńcza co szczególnie w okresie studiów mi przeszkadzało, jednocześnie bardzo doceniam to, że dzięki "krótkiej smyczy", na której mnie trzymała i długim rozmowom nigdy nie wpadłem w kłopoty z powodu alkoholu, narkotyków i kiepskiego towarzystwa.

Świat Mamy: Dużo w Tobie takiej dorosłej mądrości, wiesz.. Fajne jest, to że w mediach, gdy mówicie o swoich relacjach, pokazujecie dużą więź jaka Was łączy.. Masz w Mamie przyjaciółkę?

Filip Frąckowiak:Tak. Moja Mama to mój wielki przyjaciel. Nie dlatego, że lubimy te same filmy, muzykę i sposób spędzania wakacji. Ja jej poprostu ufam. A szacunek? Pewnie wszystkie dzieci mają szacunek dla swoich rodziców za lata trudu, które  poświęcili na ich wychowanie. Gdy patrzę z boku na jej życiowe wybory, to nawet gdy się z nimi nie zgadzam, staram się zrozumieć jej argumenty.

Świat Mamy:Czy bycie dzieckiem znanej osoby - pomaga czy przeszkadza? A może z wiekiem to sie zmienia?

Filip Frąckowiak: Gdy byłem małym chłopcem, w pełni reprezentowanym przez moją Mamę, przyznaję, było to pomocne. Dziś różnie. Nigdy sam tego nie wykorzystywałem ale ludzie często traktują ten fakt  z sympatią. To, że jestem synem Halilny Frąckowiak, nie stawia mnie w wyjątkowym świetle. Tak jak wszyscy moi koledzy kończyłem studia i tak jak oni przechodzę przez kolejne szczeble rozwoju kariery.

Świat Mamy:Widziałam, ze czasami koncertujesz z mamą. Lubisz śpiewać?
Filip Frąckowiak:Bardzo lubię śpiewać i dzielę się tym hobby na imprezach ze znajomymi. Ale zawsze ktoś rzuci: "Talentu to ty po mamie nie odziedziczyłeś!" :))))) Z Mamą kilka razy śpiewałem na koncertach, choć rzadko. Najbardziej jestem dumny z występu w Filharmonii Koszalińskiej, z tamtejszą orkiestrą pod dyrekcją Adama Sztaby a także z udziałem jego zespołu. W sumie nagraliśmy wspólnie z Mamą dwie piosenki.

Świat Mamy: Nie myślałeś o tym by iść w jej ślady? kim chciał być mały Filip?

Filip Frąckowiak:Kiedyś myślałem o tym, ale trzeba mieć do tego albo ogromną wiarę w swój talent wokalny i sceniczny albo być bardzo bezczelnym. A ja nie mam ani jednego ani drugiego. Moim marzeniem było zostać kierowcą rajdowym ale smycz Mamy była zakrótka.

Świat Mamy: Kierowca rajdowy, no proszę! Nie dziwię się Twojej Mamie. Zawód może fascynujący ale piekielnie niebiezpieczny! Zwłaszcza, że Twoja mama wie co to skutki poważnego wypadku, prawda? Ty byłeś wtedy mały. Jak dałeś sobie z tym radę? To musiało być ciężkie przeżycie dla Ciebie?

Filip Frąckowiak: Miałem 10 lat gdy to się stało. Mama doznała wielu obrażeń, na tyle znaczących, że w szpitalu była przez 9 miesięcy. Na początku były nawet wątpliwości czy przeżyje więc zarówno Babcia jak i mój Tata nie wiedzieli jak do mnie z tą sprawą podejść. Ostatecznie, 3 dni po wypadku Tata zabrał mnie i pojechaliśmy do kliniki w Gorzowie Wielkopolskim.
Do dziś doskonale pamiętam gdy zobaczyłem ją w szpitalnej sali. Leżała z opatrunkami na twarzy, opuchnięta. Wykrzyczałem: "Ty nie jesteś moją Mamą." i wybiegłem z pokoju. Ostatecznie zostałem z Mamą przez kilka dni, śpiąc na szpitalnym łóżku stojącym obok jej. Wtedy prowadziliśmy najpoważniejsze rozmowy w życiu. Nie mogła spać z powodu bólu a ja ciągle ją o coś pytałem.

Świat Mamy: ... Oj, straszny i trudny czas dla Was... Całe szczęście, że wszystko się udało i wciaż cieszycie się sobą i macie dużo czasu na rozmowy o życiu... No i teraz Ty jesteś rodzicem -  Franek ma 3 latka, tak? :) Pamiętasz to uczucie, kiedy pojawił sie na świecie? Co czułeś? Strach, dumę, wielką motywację?


 Filip Frąckowiak:Ani przez chwilę nie obawiałem się odpowiedzialności za Franka. Te wszystkie sprawy wokół niego - te drobne i te poważne - trzeba było poprostu zrobić i nie zastanawiać się. Właściwie to nie czułem ani strachu ani dumy czy motywacji. Jak go zobaczyem po raz pierwszy, to pomyślałem sobie: "Jaki fajny chłopak." i od razu został moim kumplem. Ale jak wiadomo nawet na najlepszego kumpla czasem jest się złym.

Świat Mamy:  :) Oczywiście! Spełniasz sie jako tata? Jakim chcesz być tatą?Jak chciałbyś być postrzegany przez syna?

Filip Frąckowiak:Lubię obowiązki, które trzeba wykonywać. Te najmniej interesujące jak zmiany pieluszek, poprostu trzeba zrobić i już - żadna filozofia. Tak samo z kąpielą i robieniem jedzenia. Chcę żeby mój syn miał kilka takich czynności, przy których będzie powtarzał: mój tata mnie tego nauczył.

Świat Mamy: Narazie twoj najtudniejszy moment w byciu rodzicem?

Filip Frąckowiak: Bezsenne noce przed porannym dyżurem w pracy.

Świat Mamy: :)))))) A najpiekniejszy? Jak powiedział tata?:)

Filip Frąckowiak: Gdy miał 2 lata z kawałkiem i pewnego wieczora sam położył się spać do swojego łóżka, przespał całą noc a potem sam się rano obudził i zaglądał do różnych pokoi, żeby znaleźć jakiegoś "żywego ducha". Pomyślałem wtedy, że już jest chopcem a nie bezmyślnym niemowlakiem.

Świat Mamy: Jak spędzasz z Frankiem czas?

Filip Frąckowiak:Lubię odpowiadać na jego pytania. W tym okresie Franek zadaje ich bardzo wiele. Wiem, że niektórych odpowiedzi nierozumie ale mówię do niego zawsze pełnymi zdaniami dokładnie tłumacząc na przykład, to czym jest tunel. Staram się też żeby odnajdywał przyjemności w świecie dorosłych. Nie dawno w jednym z supermarketów zauważył, że bramki otwierają się na fotokomórkę. Bardzo go to zainteresowało więc pozwoliłem mu się bawić. Przez 20 minut wchodził i wychodził. A w tym sezonie dwie nasze najważniejsze zabawy to basen i rower.

Świat Mamy: :)))) Zabawa fotokomórką -  boska! Już sobie wyobrażam minę ochrony :))))) Filip. a jak jest największa nauka jaką przekazała Ci mama?

Filip Frąckowiak: Uczciwość.

Świat Mamy: Tego samego chcesz nauczyć Franka?

Filip Frąckowiak:Chciałbym żeby nigdy nie tracił ambicji i wytrwałości.

Świat Mamy: Nie mogę nie zapytać  - na koniec rozmowy - o Panią Halinę, o to jak sprawdza się jako babcia? :)))  Rozpieszcza wnusia - jak to babcia?:)

Filip Frąckowiak:Tak! Babcia Hala bardzo rozpieszcza swojego wnuczka. Dostaje od niej wszystko co chce. Gdy Franek jest z moją Mamą, ona bawi się z nim przy pianinie. Ćwiczą sobie różne wokalne wprawki. On wprawdzie nie ma jeszcze aparatu słuchu i wokalu, który pozwoliłby mu śpiewać, ale stara się powtarzać i czuje rytm. Wiem, że planuje go zabrać na jakiś swój koncert. Chyba szykuje się "powtórka z rozrywki".

Świat Mamy: :)))))) Dziękuję i powodzenia!!!!

1 komentarz:

  1. Oto polszczyzna domorosłej dziennikarki:

    przed wieńczoncymi semetr koncertami

    przemieżałem każdą ulicę i ścieżkę w lesie

    ale smycz Mamy była zakrótka.

    OdpowiedzUsuń