6 maj 2011

Slow parenting czyli...wolne, powolne, zwolnione ... ;)

Mr T wrzuca drugi bieg :) Zmienia położenie w ciągu sekundy i nie można go stracić z oczu! Mały rozrabiaka! :) Gdy ja zajęłam się pisaniem bloga on... postanowił doczołgać sie do firanki i sprowadzić ją calutką na ziemie... :) Taaaa...A to dopiero początek, co?:) Szufladki też już idą w ruch :) Ale nie o tym chciałam -  jak zwykle, kilka wątków  - wybaczcie :)

Szukając w sieci różnych informacji (coraz częściej zastanawiam się, co ja bym zrobiła bez wyszukiwarki Google :)???) o żywieniu i różnych "przypadłościach" układu pokarmowego niemowlaków, natrafiłam na coś takiego jak: BLW, czyli uwaga, uwaga :)  baby - led weaning :) Tak, tak, też głowiłam się cóż to takiego? A to nic bardziej banalnego jak "metoda wprowadzania stałych pokarmów do diety dziecka, pozwalająca na naukę samodzielnego jedzenia od chwili startu".

źródło: http://www.babble.com/

Uffff, brzmi to tak mądrze, nawet bardzo a to tylko wcinanie łapkami:)!  Na stronie http://babyledweaning.pl/ zalecają to od 6 miesiąca życia - pod warunkiem, że dziecko już siedzi. Kroimy kawałeczki marchewki, jabłka, brokuły itd, kładziemy na tacy i dziecko samo sięga i się zajada;) Nic odkrywczego, poza nazwą:) ale jak dla mnie 6 miesiąc życia i pokarmy w kawałku to brzmi groźnie, obawiałabym sie zakrztuszenia, a tego boję się bardzo! Ale nie o to mi chodzi. Zmierzam do tego, że mam wrażenie, że takie BLW (a są z tego warsztaty, poradnie, wypowiadają się na ten temat dietetycy!) to jak odkrywanie znanych lądów... Pod angielskimi nazwami ukrywają się oczywiste oczywistości.

W Polsce zaczyna być modny na przykład slow parenting! Co to? "Nowy trend, który pozwala rodzicom na bycie niedoskonałymi, a najmłodszym zwraca beztroskę dzieciństwa" - taką definicje znalazłam w necie. 


 W skrócie, to chodzi o to, że nasze dziecko nie ściga się w ocenach z kolegami (bo my tego oczekujemy), nie chodzi na milion różnych zajęć pozalekcyjnych a my mamy dla dziecka czas i spędzamy go razem np. patrząc w niebo, jesienią zbierając kolorowe liście  itd. Dziecko nie jest traktowane jak kolejny projekt do realizacji, nie musi być idealne... Czytam  to i czytam... I chyba większych banałów nigdy nie czytalam i nie opisywałam... A jednak... "To" ma swoją nazwę, psychologowie tłumaczą co, jak, dlaczego... A ja wracam pamięcią do moich lat dzieciństwa i myśle sobie że ten slow parenting i BLW to moi rodzice znali już 30 lat temu :) i rodzice moich znajomych też... I myślę sobie, że pod tymi angielskimi nazwami wraca "normalność" tylko szkoda, że wraca pod pojęciem "nowy trend"....

1 komentarz:

  1. Niestety, wartości, które znamy z naszych czasów młodości są totalnie zapomniane, liczy się to, co jest teraz "trendy"... Przykre to... Ale jest nadzieja. Wracają "stare" ale prawidłowe tendencje a to już dobry znak... Pod taką czy inną nazwą:)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń