24 lip 2011

Do czytania...

Wróciłam dziś na kilka chwil do lat mojego dzieciństwa:) A to wszystko za sprawą "Bluszczyka". To nie żadna roślinka a pismo dla maluchów:) - bardzo podobne do "Misia", "Świerszczyka", czyli do pierwszych poważnych :) gazet, które kupowałam (potem był już "Świat Młodych":)). Jaka ja byłam dumna stojąc w kolejce po gazetkę! Ach! Czytałam je od deski do deski! Były w nich opowiadania - w odcinkach, rady jak np. zrobić kukiełkę, moje pierwsze krzyżówki... Czułam się taaaaka dorosła, kiedy mama kupowała sobie jakiś tygodnik a ja miałam swoją gazetkę. Wysłałam nawet kilka listów do redakcji! :)))

I właśnie teraz wpadł mi do rąk“Bluszczyk”.  Przeczytałam :) o przygodach urwiska Filipka, :) można dołączyć do oddziału Niny Baleriny :), jest kilka newsów od papugi Ambrozji:). Jednym słowem dzieje się:) Jest też kilka rad o tym jak w domu zrobić teatrzyk ( Jeju! Pamiętam jak z dwóch taboretów, koca, spinaczy robiłam scenę a lalki grały w spektaklu główne role :)  I właśnie tak "wystawiałam" ulubione bajki a widownia czyli reszta lalek i misiów (choć czasami rodzice :) też) oglądali moją radosną twórczość). Fajnie, że są takie gazetki, jak mr T dorośnie na pewno będę go zachęcała, żeby coś takiego czytał!

2 komentarze:

  1. Nie pamiętam co czytałam jako dziecko. Pamiętam natomiast doskonale książki i gazety, które czytałam jako nastolatka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie?:) Ja uwielbiałam książki Musierowicz!

    OdpowiedzUsuń