2 sty 2012

Święta z przeszkodami i w podróży. Mamy 2012! :)

Święta, święta i po... Jeju, kiedy ten czas minął? Nie wiem.

My mieliśmy  święta w podróży, z grypą żołądkową - dodam,  że na zmianę u każdego z trzech członków naszej familii - nic dodać nic ująć... Chociaż po za tym było miło, jak zawsze w  święta, które jeśli chodzi o pogodę przypominały Wielkanoc, prawda?:) Mikołaj też był, a jakże:)))! Mr T nawet go spotkał osobiście i powiem Wam, że był dzielny nawet nie zapłakał, ba  nawet nie wykrzywił ust w podkówkę:) Za to uśmiechał się i przyglądał z zainteresowaniem Mikołajowi-wujkowi:), który tak ciężko pracował, wypakowując  prezenty, że pękły mu spodnie!!!:))))

Sylwester spędziliśmy znów w drodze, z nad morza gnaliśmy do domu. Mr T umęczył się, bo ząbki dały znać o sobie. 7 godzin w drodze było dla niego katorgą. Gdy dotarliśmy do domu, kąpiel i kaszka trochę załagodziły smuteczki. Mr T padał. Od 23 - 01 za oknem grzmiało, buchało, błyskało a "T" nawet nie drgnął! Kolejny Sylwester i Nowy Rok w jego życiu minął :)
A ja, my? Kiedy w końcu usiedliśmy przy winie, wybiła 24.... Zdążyliśmy zrobić szybki bilans 2011... Nie zdążyłam już pomyśleć o planach na 2012... Trochę przerzucę ich pewnie z 2011 - jak zwykle :))) Te, które przychodzą mi do głowy dotyczą mr T... Czy nie potrafię już myśleć o sobie? Właśnie minął pierwszy dzień 2012... Bardzo muzyczny, bo słuchaliśmy Trójki. W radio była lista przebojów wszech czasów! Wspaniałe!

A poza tym znów, wciąż, w biegu, noworoczne spotkania z rodziną. Poleżałoby się w domu, ale z drugiej strony, fajnie jest móc się spotkać... Oby zdrowie tylko dopisało wszystkim bliskim i nam... A będzie fajny ten 2012, bo dlaczego ma nie być:)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz