23 maj 2011

Po przerwie. Casting.

Po przerwie - jestem :) Były ząbki i masa obowiązków, zaległości i nie miałam kiedy siąść i spokojnie wklikać kilka słów. Nie wiem kiedy minął ten weekend! Mr T staje się już pełnoprawnym gryzoniem! Są już 4 ząbki i na horyzoncie - kolejne!:) Niesamowite, ale taki smyk to zmienia się przez trzy dni. Tyle nie było mojego męża i był zaskoczony ile mr T nauczył się, jak zmienił się jego głos, twarz...! No i te ząbki :)!

I dziś trochę o głosie, twarzy, zmianach, przemianach :) O castingach, to znaczy o dzieciach w reklamie, filmie, w showbiznesie. Kilka dni temu w "śniadaniówce" widziałam krótki raport i rozmowę z mamami, które chodzą ze swoimi dziećmi (kilkumiesięcznymi, kilkuletnimi) na castingi. Jedna z mam przyznała, że zdarza się, że jednego dnia "zalicza" z dzieciakami cztery takie przesluchania :/! Zapewniała, że dzieciaki bardzo to lubią, dobrze się bawią. Mówiła, że robi to dla swoich pociech, żeby miały pamiętkę, żeby przyzwyczajały się do kamery, a może to będzie jakaś inwestycja w ich przyszłość. Mówiła, że nie robi tego dla pieniędzy, bo zapłata za reklamy nie jest za duża (pan z agencji dodał, że to od 1000-4000 zł)...


Obejrzałam to i mam mieszane uczucia. Wiem, że jest dużo małych talentów np. Haley Joel Osment czy Macaulay Culkin , które gdzieś trzeba odkrywać, i dlaczego nie robić tego na castingach...?Albo w takich programach typu talent show? Pewnie takie przesłuchania uczą pewności siebie, odwagi, może dodają pewności siebie. Nie wiem. A może nic nie uczą...?Może tylko garstka dzieci (i RODZICÓW!) podchodzi do tego wszystkiego na luzie a dla reszty to wielkie spięcie i wielkie oczekiwania? Wiem jak to stres występować przed grupą osób, jak potrafią oślepiać światła, co czuje się stojąc przed kamerą... I zastanawiam się dlaczego dziecko miałoby czuć inaczej? Dlaczego niektórzy zakładają, że dzieci nie stresują się albo, że dobrze im to robi, bo w ten sposób walczą z poczuciem wstydu itd...Hmmm, nie wiem...

http://www.bumpershine.com/
Stres to jedno ale po za tym taka praca - powtarzanie kilkadziesiąt razy kwestii - musi być męczące dla dziecka. Więc nawet jeśli traktuje występ jako zabawę, to po entej powtórce może się znudzić a wycofać się trudno, bo kontrakt...Przeczytałam, że agencje reklamowe wybierają sobie drugie dziecko- taki back - up. Jeśli to pierwsze nie da rady, znudzi się grą na planie, nie będzie umiało się koncentrować, to biorą dziecko numer 2. Tylko czy wyobrażacie sobie co czuje to dziecko nr 1 :/ ?Jak mu wytłumaczyć  to wszystko?! W Polsce prawo pozwala dzieciom (poniżej 15 roku życia) pracować jeśli umowa jest podpisana z rodzicami. We Francji i Belgii dzieci w ogóle nie mogą brać udziału w reklamach! Za to w Wielkiej Brytani treść reklamy musi być zgodna z etapem rozwoju dziecka. W Ameryce, to wiadomo - szaleństwo castingowe, zwłaszcza w L.A. (wystarczy zobaczyć ten blog http://hollywoodmomblog.com/). Przypomina mi się film "Bruno", w którym rewelacyjnie pokazane jest szaleństwo castingowe (podobno ci rodzicie nie wiedzieli, że to żart).


  
No i co Wy o tym myślicie, o castingach? Sama uwielbiam reklamę - nie wiem nawet czego, chyba Bebilonu - w których śmieją się małe smyki. Mogę oglądać ją setki razy! Może w sumie łatwiej takiemu kilkumiesięcznemu dziecku, niż kilkulatkowi, odnaleźć się w tym świecie reklamy....Są mniejsze oczekiwania... Żeby było jasne, ja nikogo nie chcę tu krytykować. Sama nie wiem co bym zrobiła gdyby pojawiła się taka okazja, bo sama z siebie w kolejkach na casting na 100% nie stałabym z mr T.

Ciekawa jestem Waszych opinii a może doświadczeń?

3 komentarze:

  1. Witam serdecznie ;-)

    Ciekawy blog. Dodałem link u Siebie. Za rewanż byłbym niezmiernie wdzięczny ;-)
    (adres w podpisie)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, niektóre agencje po prostu jadą na tym, że robią ogłoszenia na casting, po czym każdemu rodzicowi mówią, że ich dziecko się nadaje i każą robić fotki, tzw portfolio, za minimum 400 zł. Jak ktoś powie, że się zastanowi, to za kilka dni dzwonią, że dziecko się niby dostało do jakiejś reklamy razem z piatką czy trójką innych dzieci i trzeba mu zrobić portfolio. Jest to oczywisty bajer, bo albo się dostało, albo się nie dostało, nie ma czegoś takiego, jak robienie zdjęć już PO wstępnej kwalifikacji do konkretnej reklamy, tylko zapraszają jeszcze raz przed kamerę. Ale rodzic zachwycony, że już od razu dzieciak się dostał, leci i wysupła te 400 zł , po czym czeka... ale zawsze mówią, że dostało się inne dziecko. Owszem, w takich agencjach jest zawsze kilka "gwiazd" co wygrywają większość castingów, a reszta rzadko do czegoś tam sie dostaje.. przeważnie wcale..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe to o czym piszesz i smutne:(, że tak nabierają i dzieci i rodziców... Cóż, kasa, kasa, kasa...
    Dziekuję za wpis i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń