20 lip 2011

Mleczny problem

O laktacji. To temat rzeka, prawda? Nie ma mleka-źle! To znaczy masa stresu, bo wszyscy lekarze i położne mówią jakie to ważne karmić piersią, że to jak inwestycja w dziecko, na całe życie... Hmmm... Czy ktoś wypowiadając te słowa zastanawia się jak czuje się mama, która mleka nie ma albo karmić nie może...?Przecież ona też chce dla dziecka jak najlepiej... Ostatnio rozmawiałam z panią kosmetyczką, które miała problemy z laktacją. Powiedziała, że do końca życia zapamięta spojrzenie lekarza gdy pytał ją czy karmi piersią a ona odpowiedziała: nie. Nie zdążyła nawet wytłumaczyć co i jak a spotykało ją spojrzenie pełne wyrzutu i ironiczny uśmieszek,  komentarz też: "o! nowoczesna matka!"  Wyobrażacie sobie? I to lekarze! Ja już nie raz pisałam o tym, że brakuje wsparcia w szpitalach, tuż po porodzie, gdy te pierwsze godziny są takie trudne dla mamy. Często zdarzają się sytuacje, że nikt nie przyjdzie nie pomoże przystawić do piersi, specjalista od laktacji nie angażuje się w pomoc... Szara rzeczywistość. A te pierwsze godziny takie ważne...

Dziś dowiedziałam się o drugim biegunie laktacyjnych problemów. Kiedy mleka jest za dużo... Mleko dosłownie zalewa dziecko, które nie jest w stanie przełknąć pojawiającego się mleka... Efekt: dziecko nie je płacze, mama w szoku, nie wie co robić! Odciągnie mleko, to pojawia się spore ryzyko, że będzie jeszcze większa nadprodukcja i historia lada moment się powtórzy. To są takie sytuacje, że pomoc potrzebna jest na już, czasami w nocy... Jest coś takiego jak pogotowie laktacyjne, poradnie. Tylko że płatne, bo refundacji NFZ oczywiście - brak. W Warszawie koszt takiej rady to nawet...250 złotych  - za wizytę domową... Kogo na to stać? Chyba garstkę kobiet.Trzeba naprawdę się naszukać, żeby znaleźć coś taniego, dofinansowanego itp. A czy  mama ma na to czas? Hm... Pozostaje internet i fora, artykuły i rady koleżanek. No niestety... I pisząc to wciąż myślę o mamach z większych miast, w tych małych to często nawet poradni nie ma...

No i tak.... i znów wracam do konkluzji: karm ale pomocy nie oczekuj... Niestety.
Bardzo jestem ciekawa co Wy na to?Może to ja oczekuje za dużo, czepiam się... Może o czymś nie wiem...?

2 komentarze:

  1. Ja po porodzie udałam się do przyszpitalnej Poradni Laktacyjnej na Inflanckiej, żeby nauczyć się dobrze przystawiać dziecko do piersi. Na szczęście porada była darmowa. Jednak uważam, że podczas pobytu w szpitalu, ktoś powinien zobaczyć jak mamy sobie radzą, czy potrzebują pomocy, jakiś wskazówek jak przystawiać dziecko. Tam gdzie ja rodziłam, niby bywa pewna pani od laktacji ale ja jej nie spotkałam... Sama musiałam się umawiać i jeździć z kilkudniowym dzieckiem po Warszawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie była taka sama sytuacja Olu. w szpitalu niby byl doradca laktacyjny, ale do mnie nie zajrzal:( mialam problem z karmieniem, mleka mialam sporo, ale dziecko nie potrafilo ssac. tydzien trwalo az maly zalapal o co tych chodzi.

    OdpowiedzUsuń